Proszę tylko o to, żeby każda osoba, która przeczyta rozdział go skomentowała.
Przeczytajcie też notkę pod rozdziałem. To dla mnie naprawdę ważne.
~*~
W drzwiach stał Ross. Maia doskonale wiedziała jak on wygląda, bo Lau z Van nie raz jej pokazywały jego zdjęcia.
- Przepraszam chyba pomyliłem drzwi.- powiedział zmieszany blondyn widząc w drzwiach nie znana brunetka.
- Niestety, ale się nie pomyliłeś. To te drzwi.- powiedziała uśmiechając się do niego.
- Ty wiesz kim ja jestem?- był bardzo zdziwiony zachowaniem nie znanej mu dziewczyny.
- Tak jesteś Ross i przyleciałeś do Laury. Mojej przyjaciółki, która tu mieszka. Tylko teraz aktualnie usypia Nikole. Więc wybieraj wchodzisz czy mam ją zawąłać?- wytłumaczyła mu, a on nie mógł w to uwierzyć, że obca dziewczyna, która pierwszy raz na oczy widzi wie kim jest i wie po co tu przyjechał.
- Chyba będzie lepiej jak ją zawąłasz.- wydusił z siebie po jakiś dziesięciu minutach. Maia się tylko uśmiechnęła kręcąc głową. Pokazała mu, żeby poczekał, a sama weszła do mieszkania i skierowała się do pokoju Nikoli.
- Maia, kto przyszedł?- zapytała Lau widząc przyjaciółkę.
- Twój ukochany. Leci z nim pogadać, bo czeka na klatce, a ja później muszę ci uświadomić to, że zawsze jest tak jak ja powiem. Teraz leć, bo ci zawieje.- powiedziała, bardzo uśmiechnięta, ale Laura tylko patrzyła na nią jak na idiotkę i nic nie robiła. - Może byś się chodzisz ruszyla zobaczyć czy mówię prawdę, a nie od razu za idiotkę mnie brać.- powiedziała obużona zachowaniem swojej przyjaciółki.
- Dobra niech ci będzie.- powiedziała zrezygnowania i podeszła do drzwi. Zobaczyła w nich bardzo dobrze znaną jej postać. Nie chciała z nim rozmawiać, ale też nie mogła nic nie robić. Chciała się też dowiedzieć czy przemyślenia Mai się spełnia. Była przerażona, nie wiedziała co może o tym myśleć. Denrwowała się i to bardzo. Nie wiedziała czy podejść do niego czy sobie odpuścić i wrócić do domu. Jednak dobrze wiedziała, że jak go nie posłucha to będzie tego żałowała do końca życia. Dlatego jednak postanowiła do niego wyjść. Gdy Ross ją zobaczył. Zaczął szczerzyć się jak głupi. Nie wiedział co powiedzieć bał się jej pierwszy raz w życiu. Jednak bardzo się cieszył, że jednak do niego wyszła i jak narazie go nie wygania.
- Ross? Co ty tutaj robisz?- zapytała w końcu Laura. Chłopak nadal się tylko jej przyglądał i w ogóle nie reagował na jej pytania. - Ross!- krzyknęła w końcu po jakiś pięciu minutach.
- Co? A tak to ja. Przyjechałem, bo muszę ci powiedzieć coś bardzo ważnego.- powiedział w końcu, ale nadal jej się przyglądał tak jakby ją widział po raz pierwszy.
- No to słucham. Co jest takie ważne, że mnie nawiedzasz w środku nocy?- zapytała z ironią.
- Bardzo przepraszam, ale to ty ode mnie nieodbierałaś.- powiedział urażony.
- Dobra jak przyleciałeś się kłócić to może daj sobie spokój.- powiedziała i już chciała wrócić do swojego mieszkania. Jednak Ross szybko zmienił jej zamiary tym, że przyciągnął ją mocno do siebie i bez żadnych ostrzeżeń wpił się jej w usta. Dziewczyna na początku nie wiedziała co ma robić, ani do końca co się dzieje. Nie wiedziała co chłopak chce przez to powiedzieć. Jednak po chwili postanowiła się poddać i zaczęła odwzajemniać każdy kolejny pocałunek blondyna. Czuli się jak za pierwszym razem. To było jak chodzili do liceum. Lau w tedy założyła się ze swoimi koleżankami, że na wycieczce pocałuje jakiegoś chłopaka i padło na Rossa. Tylko nie spodziewała się, że przez jeden głupi pocałunek może się zakochać w swoim przyjacielu, o którym wie wszystko. Ross też się tego nie spodziewał. Chciał tylko jej pomóc wygrać zakład. Jednak skończyło się zupełnie inaczej niż planowali. Zakochali się w sobie bez pamięci. Po wycieczce przez parę dni omiiali się szerokim łukiem, aż w końcu Ross zdał się na to, żeby poprosić ją o chodzenie. Pomyślcie jakie było zdziwienie wszystkich w szkole jak dwójka przyjaciół, którzy zachowywali się przez całe życie jak rodzeństwo nagle jest parą. Dla każdego to było nie możliwe, ale jak to mówią naukowcy. Prawdziwa miłość rodzi się z przyjaźń. Dopiero jak poznasz całkowicie tą osobę jesteś wstanie się w niej zakochać. Gdy znasz ją tylko z widzenia i podoba ci się pod względem wyglądu to jest zwykle zauroczenie. Miłość jest w tedy, gdy nie patrzysz na wygląd, bo on przemija. Tylko na to co ta osoba ma w środku. Jaka jest dla ludzi, znajomych i rodziny. Jaki ma charakter. Jak poznasz już te wszystkie cechy i coś poczujesz. To dopiero wtedy można mówić o prawdziwej miłość. Miłość przychodzi z czasem i po wielu klęskach, ale jak już przyjdzie to przetrwa wszystko, każdą burzę. Gdy Lau z Rossem już się od siebie oderwali to Ross patrzył na nią z uśmiechem, a ona na niego z przerażeniem.
- Możesz mi powiedzieć co to miało znaczyć?- zapytała oddalając się od niego na bezpieczną odległość.
- To miało znaczyć, że Cię kocham. Rozumiesz kocham tylko ciebie i zawsze tylko ciebie kochałem. Zerwałem z Emily i starałem się ciebie znaleźć, ale mi nic nigdy nie wychodzi. Dziewczyny za nic nie chciały mi powiedziec gdzie jesteś. Dopiero dzisiaj przekonałem do tego tylko Monice, bo nasze siostry mnie olały. Wiem też, że jesteś w ciąży. Błagam wróć do mnie. Ja nie mogę bez ciebie żyć. Błagam uwierz mi, a jak mi nie uwierzysz to będę Cię nawiedzał do puki mi nie wybaczysz. Ja Cię tak bardzo mocno kocham i jeszcze mamy kochana Nikole i jedno dziecko w drodze. Błagam wróć. Stworzymy dla nich kochająca się rodzinę, bo taka będziemy i piękny duży domu z ogródkiem. Tylko błagam wróć.- blondyn mało co brakowało, a by ją o to błagał na kolanach. Dziewczyna jak słuchała przemówienia chłopaka to zaczęła płakać. Nigdy jeszcze od niego tak pięknych słów nie powiedział. Nie powiedział w jednym zdaniu, aż tyle razy, że ją kocha. Laura nie mogła w to uwierzyć, że on tak się zmienił. Długo nie odpowiadala, bo nie była w stanie, ani za bardzo nie wiedziała co ma mu powiedzieć. Nie była jeszcze do końca pewna czy może mu znów zaufać i czy on dotrzma słowa. Nie wiedziała czy na prawdę się tak zmienił i na stałe. Czy tylko na pewnie czas. Musiała sobie to na spokojnie przemyśleć, ale chciała, żeby blondyn też był blisko nie. Ross zrezygnowany zaczął kierować się w stronę wyjścia.
- Ross.- zatrzymał go cichy, łamiący się głos. Głos, który on kocha nad życie. Od razu się odwrócił.
- Tak?- zapytał z promykami nadziej w oczach.
- Muszę to przemyśleć. Proszę daj mi czas do jutra.- powiedziała ukrywając swój drżący głos. Rossowi cała nadzieja znikła tak szybko jak się pojawiła. Nie miał już po co tu wracać, bo był świecie przekonany, że jak tak mówi to nic z tego. Tak jak mówiła Monica tak samo on pomyślał, że za bardzo ją zranił i to nie pierwszy raz.
- Dobrze jak chcesz.- powiedział opuszczając głowę w dół chcąc ukryć swój smutek.
- Proszę nie smuć się, bo mi też będzie smutno. Jak nie masz gdzie iść to możesz zostać u mnie na noc, a jutro sobie jeszcze na spokojnie porozmawiamy. Dobrze?- zapytała widząc jak chłopaka zabolały jej słowa.
- Dobrze.- powiedział, a brunetka odruchowo dała mu całusy w usta. Ross tylko się lekko uśmiechnął i tym razem to on ją pocalowal tylko odrobinę dużej.
- Dobra starczy ci tego. Wchodzi tylko nie obudzi mi Nikoli.- powiedziała i weszła do mieszkania, a za nią Ross.
- I co pogodziliście się już? Będzie ślub? Będę środkowa? No mówcie no.- na samym początku naskoczyła na nich podekscytowana Maia. Oczywiście starała się nie krzyczeć, żeby nie obudzić Nikoli.
- Nie jeszcze nie.- odpowiedziała jej Lau, a Maia posmutniała.
- Czemu??- dopytywała się brunetak.
- Bo nie. Daj spokój Maia jutro ci wszystko opowiem, a i Ross zostaje na noc.- powiedziała jeszcze Laura swojej przyjaciółce.
- No okay, ale gdzie on gdzie spał?- zapytała zaskoczona, bo z tego co wiedziała to Lau na swój pokój w pokoju Van śpi Nikola, a ona na kanapie w salonie.
- Jak to gdzie na kanapie. Ja pójdę do Nikoli, a ty do mnie. Tak w ogóle Ross to moja przyjaciółka Maia. Poznłyśmy się cztery lata temu jak się tu przeprowadziłam. Maia ty o Rossie wiesz wszytko. Dobrze nie wiem jak Wy, ale ja idę spać. Dobranoc. Ross kanapę masz już poslaną. Więc możesz już iść spać. Maia ty też ja idę do mojej księżniczki. Dobranoc.- powiedziała i poszła zostawiając Ross i Maie samych. Ross czuł się trochę nie zręcznie w towarzystwie dziewczyny, o której nie wie zupełnie nic, a ona za to o nim wszystko. Nie wiedział co ma przy niej robić. Pierwszy raz był bardzo niepewny przy dziewczynie.
- Dobra chłopie ja spadam spać. Jutro się poznamy lepiej i jestem pewna, że będziecie razem. I zapamiętaj ja mam zawsze rację. Więc dobranoc.- powiedziała brunetka i już jej nie było. Ross trochę się zdziwił tym co mu powiedziała, ale cieszył się też, że mi kibicuję tak samo jak Monica. Chłopak by już zmęczony całym tym dziewnym dniem i też postanowił się już położyć. Jak postanowił tak też zrobił. Położył się i prawie od razu zasnął z nadzieją, że jutro jego ukochana do niego wróci i będą szczęśliwa rodziną.
Rano pierwsza obudziła się Nikola. Co się dziwić ona poszła na wcześniej spać. Wyszła jeszcze zaspana ze swojego pokoju trzymając swojego misia za jedną łapkę. Przecierała jeszcze swoją małą rączką swoje zaspane oczka. Wyglądała bardzo uroczo. Taka mała zagubiona dziewczynka ze swoim misiem. Gdy weszła do salonu zauważyła swojego ukochanego tatusia na kanapie. Na początku nie wiedziała czy to, aby na pewno on. Jednak jak podeszła bliżej to już go rozpoznają. Szybko na niego wskoczyła i tym o to sposobem go obudziła. Ross nie wiedział co się dzieje, ale jak zobaczył swoją córkę na swoim brzuchu zrozumiał o co chodź.
- Część mała.- powiedział uśmiechnięty.
- Część Tata. Wiesz ja wiedziałam, że przyjedziesz po nas. Tylko mama nie wierzyła, ale zabierzemy ją ze sobą. Prawda??- zapytała z uśmiechem.
- No nie wiem muszę się zastanowić.- odpowiedział jej udając zamyslonego. Nikola tylko dziwnie na niego popatrzyła, bo nie rozumiała o co mu chodzi.
- Cyli, bo cie tatuś nie rozumiem.- dopytywała się dziewczynka.
- Tak kochanie. Mamusie zabieramy ze sobą.- powiedział już normalnie, a mała tak się ucieszyła, że przytulila go z całej siły.
- To dobrze, bo ja bez mamuś się nigdzie nie ruszam.- powiedziała tak jakby to miała być groziba.
- Dobrze kochanie. Teraz chodź zrobimy dla mamy i cioci śniadanie.- powiedział, a mała z niego od razu zaskoczyła.
- Ale robimy naleśniki.- krzyknęła radośnie i zostawiając misia na kanapie pobiegła to kuchni. Za nią wlukł się uśmiechnięty Ross.
Gdy Laura się obudziła, a tak właściwie obudziły ją śmiechy z kuchni. Wstała i udała się tam. Zastała tam bardzo słodki widok. Otóż Ross trzymał małą Nikole na kolanach i jej rączkami mieszał masę na naleśniki. Brunetka nie mogła się nie uśmiechnąć na ten widok. Przyglądała się im bardzo długo. Była jak w trasie, z którego wybudziła ją dopiero Maia, która objęła ją od tylu.
- Słodka rodzinka tylko ciebie tam do kompletu brakuje.- wyszeptała jej na ucho.
- Wiem i wiem też co zrobić z tym, żebym miała takie widoki codziennie.- odpowiedziała jej także szeptem i pociągnęła ją do kuchni. Brunetka nic jej już nie odpowiedziała tylko się słodko uśmiechnęła.
- Mama! Zobaczy robie naleśniki!- krzyknęła zadowolona Nikola, gdy tylko zobaczyła swoją mamę.
- Widzę kochane.- powiedziała i pocalowała ją w policzek. Mała tylko się uśmiechnęła jeszcze bardziej i dalej wpatrywala w swoje rączki prowadzone przez blondyna.
- Hej, ksiezniczko.- Maia postanowiła dać o sobie znać.
- Hej ciocia. Widzisz robie naleśniki!- widać, że dziewczynka bardzo się z tego powodu cieszyła.
- To rób szybciutko, bo chce zabrać Cię na basen.- mówiła uśmiechnięta australijska. Nikola jak tylko usłyszała słowa cioci zeskoczyła z taty i pobiegła do Mai. Rzuciła jej się na szyję czym skutecznie ubrudziła jej sukienkę.
- Nikki ubrudziłaś ciocie.- powiedziała ze śmiechem Laura.
- Upss.
- Moja droga chyba będziesz musiała mi wybrać nową.- powiedziała uśmiechnięta brunetka, a Nikki pociągnęła ją do pokoju swojej mamuś. Ross z Laura zostali sam na sam. Nie wiedzieli jak zacząć rozmowę. Ross nie był pewien czy Lau jest już gotowa dać mu odpowiedź czy może jeszcze chce poczekać, albo w ogóle nie chce z nim być. Tego obawiał się najbardziej. Odrzucenia przez osobę, którą kocha nad życie.
- Wiesz, bo ja już chyba podjęłam decyzję.- nie zreczna ciszę przerwała brunetka.
- Tak, a jaką?- zapytał blondyn z iskierka nadziej.
- Chyba spróbuję dać ci szansę.- powiedziała bardzo spokojnie patrząc prosto na niego. On jednak jak usłyszał jej słowa nie mógł uwierzyć w to co słyszy. Nie wiedział czy to tylko jego głupia wyobraźnia czy naprawdę się dzieje to, że ona nadal chce z nim być. Być z idiotą, ktorego kocha.
- Czy ja dobrze słyszałem?- zapytał dla uprawnienia. Lau wstała ze swojego miejsca i usiadła mu na kolanach. Ross jak tylko to zrobiła od razu się szeroko uśmiechnął.
- Tak dobrze słyszałeś. Chce być z tobą, bo cie kocham i chce dla naszych dzieci jak najlepiej.- powiedziała, a on już nie wytrzymując pocałowała ją namiętnie w usta. Gdy tylko ich usta się ze sobą znaczyły to święta przestał istnieć. Nie było zupełnie nic dookoła nich. Czuli się tak jak nastolatkowie. Całowali się namiętnie, ale zarazem delikatnie. Odbywali się tylko na parę sekund, żeby zaczerpnąć powietrza. Nie mogli się od siebie oderwać, ale nawet wcale nie chcieli. Nie zauważyli nawet, gdy przyszła Nikola razem z Maia. Maia, gdy tylko zobaczyła co się z nimi dzieje uśmiechnęła się do siebie. Przyglądała im się dość długo, aż w końcu postanowiła Nikole zabrać na lody. Więc wzięła mała i wyszły zostawiając naszą szczęśliwą parę sam na sam. Australijska dobrze wiedziała, że się pogodzą. Była wręcz tego pewna. Teraz tylko Laura musi się nauczyć, żeby zawsze słuchać Mai, bo jej przypowieść się sprawdzają.
Wracając do naszych gołąbeczków w kuchni to w końcu po gdzieś tak pół godzinie z przerwami co minutę na oddech. W końcu się od siebie oderwali. Oparli swoje czoła o siebie i patrzyli sobie prosto w oczy próbując umiarkowac oddech. Nic nie mówili w tej chwili nie potrzebowali słów, żeby wyrazić swoje szczęście jakie ich otacza. To dało się wyczuć na kilometr.
- Czyli teraz jesteś cała moja i tylko moja?- zapytał nadal głęboko lapiąc oddech.
- Tak jestem tylko twoja i nikogo więcej.- odpowiedziała i musnęła delikatnie jego usta.
- Czyli teraz zostało tylko wrócić do LA.- powiedział, a ona przytaknęła. Teraz byli szczęśliwi tak jak na początku swojej miłosnej historii. Wiedzieli, że jak już tyle przeszli to już nic ich nie będzie w stanie rozdzielić. Wiedzieli, że mają już ze sobą za dużo wspólnego, że za dużo ich łączy, żeby znowu mogli siebie stracić. Wiedzieli po prostu, że już nigdy siebie nawzajem nie skrzywdza, bo za bardzo im na sobie zależy.
~*~
Tak jak mówiła to ostatni rozdział na tym blogu. Wiem, że duża liczba was chciała, żebym nie kończyła tego bloga, ale przepraszam bardzo. Fabuła tego bloga dobrneła do końca. Drugi sezon były po prostu bez sensu. Bardzo się cieszę, że aż tak bardzo polubiliście tego bloga. Nawet nie wiedzie ile to dla mnie znaczyło. Bardzo wam dziękuję, za to, że czytaliście to coś. Dziękuję za wszystkie komentarze jakie zostawiliście. Dziękuję w ogóle za ten wasz czas, który marnowaliscie na czytanie tego bloga. Oczywiście założę nowego bloga. Mam już cała fabułę, będzie trochę dłuższa od tej, a przynajmnie mam taką nadzieje. Dobrze z resztą podziękowań zrobię jeszcze osobana notkę. Kocham was :*
~ Wasza Alex :*