~*~
×Dwa tygodnie później×
Dzisiaj postanowiłam odejść z pracy u Rossa. Tak wiem już dawno miałam to zrobić, ale nie miałam odwagi. Nie chciałam, żeby się czegoś zaczął domyślać. Dziewczyny mówią, że i tak się kiedyś dowie, ale nie teraz i nie tutaj. Dzisiaj odchodzę, a jutro wracam do NY. Tak już postanowiłam nie mogę tu zostać, bo nie chcę, żeby Ross kiedykolwiek dowiedział się o dziecku. No może kiedyś jak bardzo będzie mnie to dziecko prosić to może mu powiem, ale jak na razie to nie. Oczywiście dziewczyny cały czas próbują mnie namówić do tego, żebym mu o tym powiedziała, a on w tedy zostawi Emily i będzie ze mną. One to serio mają dziwne pomysły i marzenia. Przecież jakby chciał zostawić Emily to już dawno by to zrobił, a nie czekał do momentu ślubu. Naprawdę też bym chciała chciała to wierzyć, ale to nigdy się nie stanie. Po prostu on już zawsze będzie dla mnie nie osiągalny. Dobra czas tam wejść i to załatwić i zakończyć to już na zawszę. Już nigdy tu nie wracać. Nawet jak będą mnie błagać nie mogę tu zostać i wrócić.
- Lau chciałaś ze mną porozmawiać czy co, bo Monica mi tak powiedziała?- moje przemyślenia przerwał Ross wychodzący ze swojego gabinetu.
- Co? A tak faktycznie chciała z tobą pogadać. Masz teraz czas?- zapytałam, a on tylko wziął mnie ze sobą do gabinetu. Tam nie odzywaliśmy się długo.
- To owczym chciałaś porozmawiać?- zapytał przerywając tym samym ciszę między nami.
- Chodzi o to, że chciałabym odejść z pracy.- powiedziałam cicho, ale na tyle głośno, by mógł mnie usłyszeć.
- Jak to chcesz odejść z pracy? Co się stało?- a ja głupia myślałam, że nie będzie się dopytywał.
- Normalnie. I nic się nie stało po prostu to nie moje marzenia pracować w takiej firmie jako sekretarka. Ja chce się po prostu rozwijać.- no dobra tak naprawdę to wcale nie kłamałam.
- To może powiedz mi co chcesz robić, a mi może uda mi się ciebie przenieś lub awansować?- on chyba serio nie da za wygraną.
- Wiesz ja nie chce pracować w takiej firmie. Nie chce być zależna od przełożonych, nie chce mieć nad kimś kontroli. Chce być niezależna. Robić co mi się podoba, a nie patrzeć na to co robią inni, albo bać się, że ktoś na mnie nakabluje. Przepraszam, ale serio muszę odejść.- wytłumaczyłam mu bardzo spokojnie. Nie mam czym się denerwować jak na razie.
- No dobrze jeśli tego chcesz to podpiszę ci to wymówienie i możesz już wracać do domu. Szukając swojej wymarzonej pracy. Tylko jak ją już znajdziesz to mam nadzieję, że do mnie zadzwonisz i pochwalisz.- teraz mu się na żarty zebrało.
- Na pewno będziesz pierwszą osobą do której zadzwonię i pierwszą która mnie w nowej pracy odwiedzi, a teraz lecę odebrać Nikole.- powiedziałam i już chciałam wyjść, ale mnie zatrzymał.
- Lau, a mogę do was dzisiaj wpaść, bo dawno się z małą nie widziałem, a teraz nie ma Emily, bo pojechałam do rodziców, więc mała nie będzie się dziwnie czuć?- serio nie mogłeś wcześniej. Dobra nie ważne zgodzić się czy nie. Dobra Nikola musi się pożegnać z tatą więc muszę się zgodzić.
- Jasne czemu nie. Nikola i tak za tobą tęskni więc, nie będzie jej mówić i zrobisz jej niespodziankę. To ja już lecę po małą. Pa.- pocałowałam go w policzek i szybko wyszłam. Już chciałam wychodzić z firmy, ale zatrzymała mnie Monica.
- I co jesteś już wolna czy nie?- zapytała nie owijając w bawełnę.
- Tak jestem wolna i właśnie idę po moją córkę do przedszkola. Pa widzimy się jutro.- powiedziałam i wyszłam z tego miejsca, które jeszcze dzisiaj rano nazwałam pracą. Szłam wolno, bo mi się nie spieszyło, bo było jeszcze wcześnie. Teraz tylko muszę powiedzieć Nikoli jakoś o tym, że musimy wrócić do NY. Pewie będzie chciała się odwiedzić czemu i czy tata jedzie z nami. I co ja jej w tedy powiem, że mamusia jest w ciąży z tatusiem i będzie miała braciszka, albo siostrzyczkę. Dlatego musimy wyjechać. Muszę jej to powiedzieć dopiero jak Ross sobie pójdzie, bo znając jej długi język to zaraz już na wstępie mu o tym powie, a tego nie chce i to na pewno. Tak się zamyśliłam, że nie zauważyłam ja już doszłam do przedszkola. Z tego co zauważyłam to dzieci są dzisiaj na placu zabaw.
- Dzień dobry.- przywitałam się z opiekunką Nikoli.
- O dzień dobry Pani Lauro. Zwołać Nikole?- zapytała Pani Merii.
- Tak.- powiedziałam bardzo szybko, a Pani poszła po moją małą księżniczkę.
- Mama!- krzyknęła ucieszona Nikki.
- Cześć kochanie.- powiedziałam biorąca ją na ręce.
- Mamusiu przyjdzie dzisiaj do nas tatuś prawda?- zapytała z iskierkami nadziej w oczach.
- Nie wiem kochanie, ale pewnie tak, a co stęskniłaś się za tatusiem?- zapytałam, a ona tylko pokiwała główką na tak. Już nic nie powiedziałam tylko zabrałam ją do domu. Szliśmy nie spiesząc się, ale i tak doszliśmy do domu w jakieś 10 minut. Co mnie najbardziej zdziwiło jak doszliśmy do domu to, to że dom był zamknięty czyli nie ma Vanessy.
- Mama czemu nie ma w domu cioci i wujka?- zapytała gdy zauważyła, że ich nie ma.
- Nie wiem kochanie, ale pewnie mieli coś do załatwienia i niedługo wrócą. Teraz chodzi zrobimy coś dobrego do jedzenia.- gdy weszliśmy już do kuchni zauważyłam kartkę na stole, a pisało na niej to:
"Lau jesteśmy z Rikerem u państwa Lynch i wrócimy w nocy więc będziemy spać u Rikera. W lodówce macie naleśniki więc sobie jej przygrzej, a my przejdziemy z resztą się jutro z wami pożegnać. Kocham Van." Ta ona nigdy nie przestanie mnie traktować jak małe dziecko. Dla niej to ja jestem dzieckiem, które ma dziecko i będzie mieć jeszcze jedno dziecko. Tak jak kazała Ness podgrzałam te naleśniki sobie i Nikoli.
- Mamusiu co teraz będziemy robić?- zapytała Nikola cała brudna w dżemie z naleśników.
- Najpierw kochanie to umyjemy ci buzie, a później obejrzymy bajkę. Dobrze?- mała nic nie odpowiedziała tylko ucieszona wzięła ręcznik i zaczęła czyścić swoją piękną buziunie. Gdy już była czysta poszła włączyć jakąś bajkę, a ja w tym czasie pozmywałam naczynia. Jak już wszystko było posprzątane to już miałam iść do Nikoli, ale niestety musiałam iść otworzyć drzwi. Jak zapewne Rossowi. I tak jak myślałam był to blondyn.
- Cześć.- powiedział i już chciał mnie pocałować w usta, ale w porę przekręciłam głowę tak, że musnął tylko mój policzek. Gdy się ode mnie odsunął nie krył swojego zdziwienia.
- Co się tak patrzysz? Przecież między nami już nic nie ma. Dobra właź Nikola jest w salonie.- powiedziałam i otworzyłam szerzej drzwi. On nic nie mówiąc wszedł do mojego domu i poszedł do Nikoli, a ja zaraz za nim.
- Nikki kochanie masz gościa.- powiedziałam, a mała się odwróciła w moją stronę.
- Tatuś!- krzyknęła i rzuciła się mu na szyję.
- Cześć kochanie.- ledwo co powiedział, bo Nikola za bardzo go dusiła.
- Nikki, a może tak byś puściła tatę, bo go udusisz?- zapytałam, a mała go puściła.
- Tato, obejrzysz z nami bajkę?- zapytała.
- Pewnie, a jaką?
- Kopciuszka.- powiedziała uśmiechnięta.
- Dobrze Nikuś ty włącz bajkę, a ja pójdę zrobić ci popcorn.- powiedziałam, a mała się szeroko uśmiechnęła. Szybko uporałam się z przekąską i wróciłam do salonu.
- O mamusiu choć bajka się właśnie zaczyna.- powiedziała Nikola i zrobiła mi miejsce siadając Rossowi na kolanach. Ja usiadłam koło nich. Bajka trwała tak gdzieś godzinę, no może dwie. Jak się już skończyła to Nikola spała jak zabita na kolanach Rossa.
- To co teraz robimy?- zapytał szeptem, żeby nie obudzić małej.
- Najlepiej będzie ja zaniesiesz ja na górę do pokoju, a ja tu posprzątam.- powiedziała mu, a blondyn już nic nie mówią zaczął z małą kierować się w stronę jej pokoju. Ja za to zajęłam się sprzątaniem wszystkiego, bo jutro nie będę miała na to czasu. Jeszcze muszę powiedzieć Nikoli o wyjeździe. Myślałam, że zrobię to już dzisiaj jak Ross wyjdzie, ale zasnęła. No cóż takie życie. Powiem jej jutro i już na pewno nie wygada Rossowi, bo nie będzie miała jak. Więc to nawet lepiej, że zasnęła. Właśnie myłam naczynia, gdy poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tylu. Oczywiście był to Ross, bo kto by inny.
- Ross puść.- powiedziałam cicho, ale on nie posłuchał, a na dodatek zaczął mnie całować po szyj. - Ross! Puść mnie!- tym razem już krzyknęłam i tym razem już podziałało. Stanął obok mnie i zaczął mi się dziwnie przyglądać.
- Jakoś dziwnie się zachowujesz od kolacji u Rydel.- serio blondi. Serio Amerykę po prostu odkryłeś.
- Wydaje ci się.- ta ja to umiem kłamać nie ma co.
- Wcale mi się nie wydaje. Zachowujesz się inaczej. Nie pozwalasz się całować, ani nawet przytulić. O co chodzi?- on jest serio takim idiotą czy tylko udaje.
- Może chodzi o to, że masz narzeczoną i bierzesz z nią za tydzień ślub i chcesz się ze mną całować. To się mylisz kochanie.- powiedziałam jak na razie spokojnie, ale coś czuję, że to nie potrwa długo.
- Przecież ty dobrze wiesz, że ja nie chce być z Emily tylko z tobą.- serio blondi serio. W to, to chyba już nigdy nie uwierzę.
- Jak nie chcesz z nią być to czemu jeszcze z nią nie zerwałeś?- jestem bardzo ciekawa co odpowie na to pytanie.
- No wiesz... Nie było jeszcze dobrej okazji.- powiedział bardzo pewnie siebie. Tylko szkoda, że ja w to już nie uwierzę.
- Proszę Cię nie rób ze mnie idiotki i z siebie przy okazji też.-powiedziałam, a on na to już nic nie odpowiedział, a ja się bardzo z tego cieszyłam. Nie chciałam już ciągnąć tego tematu. Najlepiej to by było gdyby sobie już poszedł, ale on tak łatwo mi nie odpuść. Skończyłam w końcu myć te naczynia i odwróciłam się do Rossa, który cały czas mi się przyglądał.
- To co masz zamiar teraz tak stać?- zapytałam patrząc na niego dziwnie.
- No wiesz, mogę też robić co innego.- powiedział bardzo zadziornie. Tak jak jeszcze cztery lata temu próbował mnie zaciągnąć do łóżka, gdy tylko moich rodziców i Vanci nie było w domu. Ach te wspomnienia.
- No wiesz wydaje mi się, że jednak nie możesz.- powiedziałam i wymieniam go kierując się do salonu. On oczywiście jak cień szedł za mną.
- Jak to nie mogę jak mogę. Tylko popatrz.- powiedział i zanim zdążyłam coś odpowiedzieć on mnie przyciągnął do siebie i pocałował. Na początku za bardzo nie wiedziałam co mam robić, ale po chwili postanowiłam się od niego oderwać. Jak postanowiłam tak zrobiłam. Oderwałam się od niego szybko i jeszcze dla bonusa dostał ode mnie w twarz. Musiałam go bardzo mocno uderzyć, bo zapiszczał i złapał się za cały czerwony policzek.
- Czemu to zrobiłaś?- zapytał jak skończony idiota.
- Już ci mówiłam czemu, a teraz najlepiej będzie jak już pójdziesz.- powiedziałam i pokazałam mu ręką drzwi. On jednak stał w miejscu i patrzył na mnie jakbym była jakaś upośledzona ub nienormalna. W końcu po jakiś dwóch minutach chyba doszło do niego, że ze mną nie wygra i po prostu wyszedł. Ja chwilę jeszcze stałam w salonie, ale w końcu zamknęłam za Rossem drzwi od domu na klucz i postanowiłam iść spać. Gdy byłam już w mojej sypialni popatrzyłam jeszcze na moje walizki. Jutro rano muszę powiedzieć Nikoli, że jedziemy na "wycieczkę", która będzie trwała bardzo długo. Z taką myślą poszłam spać, bo następny dzień będzie bardzo ciężki.
~*~
Hej misiaki!
Mam nadzieje, że nie jesteście źli, że tak długo nie było rozdziału,
ale mam usprawiedliwienie, że jest koniec roku i muszę wszystko po zaliczać.
Jest jeszcze powód taki, że Ross jest z Courtney i trochę mi będzie dziwie połączyć teraz Raurę,
ale zrobię to i będzie w tedy koniec tego bloga, ale mam już pomysł na nowego więc mnie nie zabraknie.
Tak więc kończę tą swoją bezsensowną notkę.
I tylko poproszę was jak zwykle o komentarze i się z wami żegnam.
Życzę spokojnego wieczoru/dnia.
~ Alex :*
Jezu! Ross!! Co ty robisz?! A żeby cię albinosie!!
OdpowiedzUsuńLaura nie.. Ty musisz mu powiedzieć!!
Te emocje! Rany.... chce już nexta!!
:*
Woww cudo *.*Lau trzeba było powiedzieć Niki ona Rossowi i byli by git ! XD Błagam nie kończ szybko tego bloga :c nareszcie coś innego <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next
Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńCzekam na next.
Wspaniały!!! Coś czuję, że następny rozdział będzie straaaasznie ciekawy. Jak Ross zareaguje?? Czy się dowie o ciąży??? Te pytania strasznie mnie dręczą!!! Czekam na next!
OdpowiedzUsuńHejka! Chciałabym cie zaprosić na swojego bloga! :) http://letsnotbealone.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńhejka, zapraszam na mojego bloga miedzydniemanoca.blogspot.com ! Dopiero zaczynam przygodę z pisaniem i liczę na wasze wsparcie :D
OdpowiedzUsuń