poniedziałek, 4 maja 2015

Rozdział 16

 KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!!

~*~

×Dwa tygodnie później×
- Jak to jesteś w ciąży?- tak dobrze czytacie. Jestem w ciąży i Van się o tym dowiedziała. Tylko jak ja jej teraz to wytłumaczę? Dobra po prostu powiem jej prawdę. Tylko jak jej powiem prawdę to znają życie poleci zaraz do Delly, a blondi do Rossa, który za parę tygodni ma ślub. Jak jesteśmy przy temacie Rossa to staram się go unikać od kolacji u Rydel. W pracy nie pozwalam mu się do mnie zbliżyć. Jak na razie jest dobrze. Tak jest dobrze, bo mi jeszcze brzucha nie widać, ale niedługo się to zmieni, a Ross nie jest głupi i zaraz się domyśli.
- Laura!- krzyknęła mi do ucha Vanessa.
- Co?- zapytałam chcąc wybrnąć z tego trudnego pytania.
- Powiesz mi wreszcie z kim będziesz miała drugie dziecko.- mówiła o wiele spokojniej niż na początku.
- Nie wiem, może jestem wiatropylna?- tak, ta odpowiedź na sto procent nie przejdzie.
- Tak, a ja wierze w kosmitów. Mów z kim, a nie.- ona nigdy nie da za wygraną.
- Z Rossem.- mruknęłam pod nosem.
- Powiedz głośniej, bo nie słyszałam.
- Z Rossem.- powiedziałam już głośniej, a wnioskując po jej minię to usłyszała.
- Z kim?- zapytała dla pewność.
- Nie przesłyszałaś się. Drugie dziecko też będę miała z blond-głupkiem.- jej mina zaczyna mnie przerażać.
- Ale jak to? Przecież ty mówiłaś, że on jest wierny tej szmacie.- i jak jej tu teraz powiedzieć, że kłamałam.
- No nie zupełnie.
- Dobra powiedz mi wszystko od początku.- to tak jak Van mi kazała zaczęłam wszystko poklej jej opowiadać. Od pierwszego dnia w LA. Ona ja słuchała tej "historii" to z minuty na minute miała dziwniejszą minę.
- Musisz mu o tym powiedzieć teraz!- wydarła się jak idiotka jak skończyłam historie.
- Chyba cie pojebało. Nigdy mu o tym nie powiem. W ogóle źle zrobiłam wracają tutaj. Było zostać w NY tak jak mi kazałaś, a nie zachciało mi się tworzyć z nimi dla Nikoli prawdziwy dom. To były tylko moje marzenia, a teraz zostanę z dwojgiem dzieci i bez faceta. Czy to nie jest wspaniałe?- próbowałam nie krzyczeć, żeby nie obudzić Nikoli, która właśnie spała.
- Może on cie też kocha, a nie tą żmije. Może też chce być z tobą i Nikolom.- ta na pewno.
- Vanessa wiem, że razem z dziewczynami bardzo chcecie żeby Ross był ze mną, ale to nie jest możliwe, bo on kocha Emily. Proszę daj mi już z tym spokój.- powiedziałam i poszłam do swojego pokoju. Czemu Vanessa nie może zrozumieć, że jakby mnie kochał to by zostawił Emily już na początku, a teraz zostało tylko parę tygodni do ich ślubu. Mnie i Rossa nic już nie łączy. No może oprócz pracy, Nikoli, przyjaciół i tego dziecka co go nosze pod piersią. Zaczynam się coraz częściej zastanawiać czy przypadkiem nie wrócić do NY, im wszystkim dać spokój. Rossowi w ogóle nie mówić, że jestem z nim w ciąży i po prostu spakować Nikole i zniknąć z ich życia. Tak samo jak cztery lata temu. Tylko blondyn i wszyscy już wiedzą o Nikoli, a Van ze mną nie wyjedzie, bo jest szczęśliwa z Rikerem, a z tego co blondyn mi mówił to ma zamiar jej się już jutro oświadczyć. Nikola za bardzo by przeżyła to, że już nie zobaczy taty, bo bardzo się z nim zżyła. Czasami wydaje mi się, że aż za bardzo skoro Ross niedługo będzie miał własną rodzinę. Nikola przeżyje jeszcze bardziej to jak on ją od siebie będzie odpychał. Sama nie wiem co zrobię. Jednego jestem pewna jutro rano Ross dostanie moje wymówienie na biurku. Nie mogę z nim pracować i codziennie patrzeć na to jak obściskuje się z Emily. Nie mogę, a w moim stanie nie mogę się denerwować. Sprawę wyjazdu jeszcze omówię z Vanką, ale jak będzie znowu mnie namawiać do tego, że mam powiedzieć Rossowi to nie wiem co jej zrobię. Mam tylko nadzieje, że Van nie zdążyła już zadzwonić od Rydel i powiedzieć jej o jakże "wesołej" nowinie. No dobra ciesze się z tego, że będę miała kolejnego bobasa w domu i będzie on mój. Jednak jak myślę o tym, że sama będę z dwójka dzieci trochę się boje, że sobie nie poradzę. Ta boje ja jestem tego przerażona. Boje się tego, że Nikola powie temu dziecku w przyszłość, że ona poznała ojca, a mu już nie dałam tej możliwość i mnie za to obydwoje znienawidzą. Boje się tego najbardziej, że moje własne dzieci będą mnie nienawidzić. Myślałam tak i myślałam, aż w końcu poczułam jak ktoś się do mnie przytula. Była to Nikola.
- Kochanie co się stało? Czemu nie śpisz?- zapytałam głaskając ją po włoskach.
- Nie wiem tak jakoś, a która jest godzinka?- zapytała i wtuliła się we mnie jeszcze mocniej. Spojrzałam na zegarek była dopiero trzecia w nocy.
- 3.00 idź jeszcze spać co?- zapytałam całując ją w główkę.
- Mogę z tobą?- uśmiechnęła się słodko.
- Tak możesz.- odpowiedziałam jej i mocno od siebie przytuliła. Nikola jest najlepszym co mnie w życiu spotkało. Jest moim oczkiem w głowie. Jest bardziej z charakteru podobna do Rossa, a z wyglądu do mnie. Kocham ją i nie wyobrażam sobie teraz mojego życia bez tego małego szkraba. Przez te cztery lata wychowałam ją sama z małą pomocą Vanki. To z tym małym brzdącem też mi się uda tylko teraz z pomocą Nikoli. Mojej małej kruszynki. Z taką miną zasnęłam. Obudziła mnie dopiero Nikki, która bawiła się moimi włosami. Zawsze tak mnie budziła gdy byłyśmy jeszcze w NY.
- Mamusiu, która godzinka?- zapytała, gdy zobaczyła, że otwarłam już oczy.
- 7.30.- powiedziałam spokojnie, bo jak się spóźnię raz to nic się nie stanie.
- Ciocia tu była i powiedziała, że wychodzi do wujka i nie odbierze mnie dzisiaj z przedszkola, bo jadą na wycieczkę.- powiedziała uśmiechnięta.
- Co ty na to, żeby dzisiejszy dzień spędzić tak jak kiedyś w NY tylko my we dwie jak ciocia była w pracy?- zapytałam córkę, a ona na moje słowa miała coraz większy uśmiech.
- Super!- krzyknęła siadając mi na brzuchu i mocno przytulając.
- To wstajemy i robimy naleśniki, a później idziemy do wesołego miasteczka.- na moje słowa Nikola od razu zeskoczyła z łóżka i popędziła na dół, a ja zaraz po niej. Widząc bardzo zadowoloną Nikole sama mam dobry humor i nikomu, ani niczemu nie uda się tego zepsuć.
- To z czym mają być naleśniki dla mojej księżniczki?- zapytałam uśmiechnięta.
- Z truskawkami i nuttelą!- krzyknęła. Tak moja córka ma podobny gust do mnie. Zrobiłam szybko naleśniki i podałam mojej kruszynce. Wsunęła je tak szybko jak nigdy. Dopiero teraz przypomniało mi się, że muszę zadzwonić do Rossa, że dzisiaj nie przyjdę. Korzystając z okazji, że Nikola przekopywała swoją półkę. Szybko do niego zadzwoniłam.
- Cześć Lau, co tam?- zapytał wesołym głosem.
- Cześć. Dzwonie, żeby ci powiedzieć, że dzisiaj nie będzie mnie w firmie.- mówiłam bardzo spokojnie.
- Czemu coś się stało?- ta jego troska trochę mnie dołuje.
- Nie tylko chciałam spędzić dzień z Nikolom. I korzystając z okazji, że nie ma Van to, to robię.- wytłumaczyłam mu.
- No dobrze. To widźmy się jutro. Pa.- powiedział takim jakby zawiedzionym głosem, a w sumie sama nie wiem. Gdy tylko odłożyłam telefon na stolik przybiegła do mnie w podskokach Nikola.
- Mamusiu, a może tatuś pójdzie z nami?- zapytała z płomykami nadziej w oczach.
- Kochanie dzisiaj muszę wystarczyć ci tylko ja, bo tata nie może wyjść z pracy. To co mogę być tylko ja?- zapytała, a ona w odpowiedzi pokiwała głową i mnie mocno przytuliła.
- To co idziemy?- mała tylko szybko pobiegła zakładać buty na korytarzu. Poszłam za nią, a jak już tam byłam to Nikki była gotowa do drogi. Pociągnęła mnie za rękę i szybko zaczęła biec. Zwolniła dopiero za zakrętem.
- Kochanie zwolnij trochę, bo nie nadążam.- powiedziałam trochę zdyszana, a Nikki w końcu zaczęła iść, a nie biec. Szłyśmy tak gdzieś z godzinę, a mała non stop marudziła, ale u mniej to normalne. Gdy byłyśmy na miejscu mała nie mogła się na to wszystko napatrzyć. Zaciągnęła mnie na karuzele i non stop wybierała coś innego.
- Nikola, a ty nie jesteś głodna?- zapytałam, bo dochodziła już piąta na wieczór.
- Nie bardzo.- tak ona jest bardzo dużym niejadkiem.
- Czyli nie masz ochoty na gofry?
- No może dam się namówić.- dobrze wiedziałam, że gofrów nie odmówi w końcu to maja mała córeczka. Zabrałam ją do mojej ulubionej cukierni, do której chodziłam z Rossem. Zamówiłam nam po dwa gofry z owocami i do tego gorącą czekoladę. Nikoli chyba zasmakowało, bo chciała jeszcze. Gdy była już najedzona postanowiłam zabrać ją do kina.
- Mamusiu, a na jaką bajkę idziemy?- zapytała.
- Na jaką tylko chcesz słoneczko.- powiedziałam i ją przytuliłam. Wypadło na to, że poszłyśmy na Króla Lwa. Co się dziwić to jej ukochana bajka. Tylko mała chyba była już śpiąca, bo pod koniec usnęła. Zamówiłam taksówkę i wróciłyśmy do domu. To jest bardzo dziwne, że Nikki jeszcze się nie obudziła. Jak weszłam do domu to się jeszcze bardziej zdziwiłam, bo zamiast Rikera z Van zastałam Dellcie i Monie.
- Co ty robisz?- zapytała mnie Monica jak zobaczyła, że dźwigam Nikole.
- Cicho bądź, bo mi dziecko obudzisz.- z gardziłam ją szeptem i zaniosłam moją księżniczkę do pokoju. Położyłam ją na łóżku i pocałowałam ją w czoło. Gdy tylko zeszłam na dół zakatowały mnie dziewczyny.
- Laura ty nie powinnaś w tym stanie nosić Nikoli.- powiedziała tym razem Rydel. Dzięki Van, że już im powiedziałaś.
- Nie dźwigałam jej tylko jechałam z nią taksówką. I dzięki Vanessa, że już im powiedziałaś.- wytłumaczyłam im, a drugą część powiedziałam z żalem do siostry.
- Bardzo cie przepraszam, ale one mnie torturowały.- ta na pewno.
- Uważaj, bo ci uwiężę. Za to wy.- pokazałam na dwie blondynki. - Piśniecie choć słówko Rossowi to będzie z wami źle.- pogroziłam im, a one pokazały jak zamykają buzie na kłutki.
- Tak z ciekawość to co zrobisz jak zobaczy twój brzuch?- zapytała Delly.
- Nic, bo już mnie tu nie będzie.- tak dobrze myślicie. Przemyślałam to i wracam za tydzień do NY.
- Jak to nie będzie cie już tu?- zapytały wszystkie ze zdziwieniem.
- Bo wracam do NY.- mówiłam bardzo spokojnie, a dziewczyny nadal nie mogły tego pojąć. Przez jakieś dziesięć minut tylko się we mnie wpatrywały.
- Czekaj, a co powiesz Nikoli?- zapytała w końcu Monica.
- Że musimy się przeprowadzić, bo coś tam. Jeszcze nie wiem co, ale wymyśle.- no to mnie zagięła całkowicie nie wiem co powiem Nikoli, ale coś wymyśle.
- Dobra, a co jej powiesz jak zacznie pytać o tatę?- teraz zaczyna Van. No dzięki siostra ty jedyna powinnaś mnie rozumieć, ale nie bo po co.
- Dziewczyny nie wiem co jej powiem, ale tutaj na pewno nie zastane. Nie teraz.- chciałam na nie krzyknąć, ale nie chciałam obudzić Nikoli.
- Czemu tutaj nie zostaniesz i nie powiesz Rossowi o drugim dziecku?
- Po co mam mu to mówić jak on i tak bierze ślub z Emily? Po co mam się starać jak byłam dla niego tylko zabawką. Taki odrywnikiem. Po co mam znowu przez niego cierpieć? Po co ma przez niego cierpieć Nikola jak naglę Emily zajdzie w ciąże? Nie chce, żeby Nikola przez niego cierpiała tak jak ja. Nie chce żeby w ogóle cierpiała. Więc wole, że by tego nie przechodziła. Teraz zaczynam żałować, że w ogóle tu wróciła. Ubzdurałam sobie, że jak wrócę to z Rossem będziemy szczęśliwą rodzinką dla Nikoli. Żałuje, że nie posłuchałam Vanessy z jej radami, żebym najpierw się upewniła czy ma kogoś czy nie, ale ja oczywiście musiałam postawić na swoim. Żałuje tego, bo teraz bym sobie siedziała w moim domu w NY i się niczym nie przejmowała, a Nikoli nadal bym wciskała kit, że tata mieszka z LA i nie może do nas przyjechać.- gdy tak mówiłam to zaczęłam też trochę płakać.
- Kochanie nie płacz. Ten kretyn cie kocha i Nikole też. On nie widzi po za wami świata. Dzisiaj jak nie było cie w firmie to non stop wyłaził do mnie i pytał czy dzwoniłaś, bo od niego nie odbierałaś. Nie wiedział co ze sobą zrobić, bo nie było ciebie. Nawet jak przyszła Emily to szybko ją spławił mówiąc, że ma prace. On cie kocha kobieto!- tłumaczyła mi Monica. Ostatnie zdanie to wykrzyknęła.
- Dzięki dziewczyny za starania, ale ja już podjęłam decyzje. Jutro Ross zobaczy na swoim biurku moje wymówienie, a ja zniknę z jego życia już na zawsze. Tylko proszę nie mówicie mu nic. Teraz przepraszam, ale jestem zmęczona. Dobranoc.- powiedziała całując każdą w policzek. Weszłam na górę do swojego pokoju. Szybko wykonałam wieczorne czynność, a jak wróciłam do pokoju to zastałam Nikole na moim łóżku. Spała tak słodko, że postanowiłam jej już nie budzić z pytaniem co tu robi. Z uśmiechem na ustach położyłam się koło niej. Gdy tylko się położyłam to mała się przebudziła, ale jak zobaczyła, że to ja to tylko się do mnie przytuliła i znowu zasnęła. Popatrzyłam na nią chwile, ale zaraz sama zasnęłam.

~*~

Tak rozdział dzisiaj. Jest! Mam nadzieje, że wam się podoba.
Cieszycie się, że Lau jest w ciąży, bo ja bardzo.
Mam dla was smutną wiadomość, bo ten blog dobiega końca.
Zostało tylko parę rozdziałów, ale nie martwcie się, bo mam już pomysł na nową historię.
Dobra ja lecę, a wy komentujcie, bo jak nie będzie komentarzy nie będzie rozdziału.
Pozdrawiam
~ Alex

9 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział
    Ciesze się cholernie że Laura jest w ciąży <3
    Szkoda tylko że nie chce powiedzieć tego Rossowi :(
    Jak to blog sie kończy?! Czeeemu?! :( a tak kocham tego bloga :(
    Czekam na next ❤ ❤ ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. nie ! nie zgadzam się nie możesz kończyć , a nawet jeśli to mam nadzieje ,ze zakończy sie slubem Rossa z Lau <3 kocham bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział!
    ONA NIE MOŻE WYJECHAĆ! CZY TY TO ROZUMIESZ?!
    A co do Lau to cieszę się że jest w ciąży*)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cuo <3
    Na ten blog trafilam niedawno, przez Jools i nie powiem, zostane do konca.
    Czekam na nexta
    Do napisania
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
  5. W ciąży?! No ej! Ale dlaczego wyjeżdża?! Nooo!! WGL Ross sam nie wie czego chce! Pojadę tam i skopie mu dupsko , o!
    A i rozdział świetny jak zawsze i czekam na nexta! :*:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Wkurzyłam się na Rossa, z resztą pierwszy raz, w moim życiu. Ale mam nadzieję, że wkrótce ogarnie dupę i wróci do Lau ;*
    ~Dżagi

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział 😌 czekam na nexta
    PS. Kocham tego bloga 💞

    OdpowiedzUsuń