niedziela, 18 stycznia 2015

Rozdział 3

- Dobra masz jakieś specjalne życzenia, żebym cię tam zawiózł. Czy jedziemy do mnie?- zapytał, a ja teraz przypomniałam sobie o Nikoli.
- Tak jakbyś mógł to do przedszkola.- błagam tylko o nic nie pytaj.
- To w drogę wskakuj.- powiedział otwierając mi drzwi. Uśmiechnęłam się do niego dziękująco i wsiałam. Jak jechaliśmy to gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Gdy dojechaliśmy szybko wysiadłam i pobiegłam po córkę. Ross oczywiście się uparł, że poczeka, bo musi mi udowodnić, że sam mieszka.
- Mama!!!- krzyknęła Nikola jak mnie tylko zobaczyła. - Czemu tak długo cię nie było?- zapytała.
- Przepraszam, ale musiałam coś załatwić, a teraz zbieraj się szybko i idziemy.- powiedziałam puszczając moją kruszynkę. Gdy już się przebrała wyszliśmy przed budynek, gdzie czekał Ross tak jak obiecał. Podeszłyśmy do niego.
- Cześć. Jestem Ross, a ty ślicznotko?- zapytał chłopak kucając przy małej, która zaczęła się wstydzić.
- Kochanie nie wstyć się.- powiedziałam do niej z uśmiechem.
- Jestem Nikola.- powiedziała, ale nie śmiało.
- Powiem ci coś w tajemnicy dobrze?- zapytał blondyn.
- Dobrze.- odpowiedziała już pewniej.
- Masz bardzo ładną mamę i ty też jesteś śliczna.- powiedział i się do nas uśmiechnął, a ja się zarumieniłam zresztą jak zawszę.
- Ale mi tajemnica, wiem że taj jest.- powiedziała i machnęła rączką.
- Dobra to jedziemy czy nie?- zapytałam.
- Jedziemy, wsiadać załoga.- zaśmiał się Ross i wziął małą na ręce wsadzając do samochodu. Później i mi otworzył drzwi. Podróż nie trwała długo, a tym bardziej jak dziewczynka i dorosły chłopak śpiewają piosenki dla dzieci.
- Ejj, to nie było śmieszne!- oburzył się Ross jak po raz setny włączyłam sobie nagranie z ich "koncertu".
- Ależ było.- powiedziałam i wysiadłam z samochodu.
- Mamusiu, to nie jest nasz dom.- powiedziała zdziwiona Nikky.
- Tak bo jesteśmy u Rossa.- powiedziałam blondynce, a blondyn o którym była mowa właśnie wyłonił się z garażu.
- Zapraszam do środka.- powiedział otwierając drzwi.
- Masz jakieś bajki?- zapytała Nikola.
- Tak chodzi, wybierzesz  sobie coś.- powiedział i zabrał małą do salonu. Ja w tym czasie poszłam do kuchni zobaczyćco blondyn ma w lodówce i tak jak się spodziewałam tylko światło.
- Ross przydało by cię się zrobić zakupy!- krzyknęłam, a chłopak zaraz pojawił się za mną.
- No fakt.- powiedział tuż nad moim uchem.
~*~
Tak wiem rozdział nie jest wspaniały, ale cóż. Piszcie jak wam się podoba i czy w ogóle jest sens dalej prowadzić tego bloga. Jak chcecie to wpadajcie na mojego drugiego bloga: http://a-dreamer-fell-down.blogspot.com/. To tyle ode mnie komentujcie.

2 komentarze: