Opowiem wam historie pewnej dziewczyny. Tą dziewczyną jest niejaka
Laura Marano. To niewysoka brunetka, która ma 18 lat. Ma chłopaka,
dla którego liczy się tylko sex, a ją traktuje jak lalkę do
pieprzenia. Laura chodzi do 3 liceum. Miała problem z historią, ale
od miesiąca udziela jej korepetycji nauczyciel historii. Jest to
młody chłopak, który ma 23 lata. Jest to Ross Lynch. Jest bardzo
przystojny i wszystkie jego uczennice się w nim kochają. On jednak
nie zwraca na nie uwagi. Dobrze przejdźmy do rzeczy. Laura właśnie
szykuje się na kolejne prywatne lekcje historii, ze swoim
przystojnym nauczycielem. Lubi te lekcje, ponieważ może bez
konsekwencji droczyć się z Rossem i nie musi mówić do niego na pan.
Chodzi nigdy tego nie robi. Uważa, że to chore mówić do 23 letniego
chłopaka. Na pan, a jeszcze bardzie jak jest tak nie wielka różnica
wieku. Dotarła do domu Rossa i zapukała. Otworzył jej on we własnej
osobie. Uśmiechnął się na jej widok.
- Dzień doberek.- powiedziała i też się do niego uśmiechnęła.
- Dzień dobry, zapraszam.- powiedział i wpuścił ją do środka.
Dziewczyna szybko udała się do salonu.
- Chcesz coś do picia?- zapytał blondyn stając w przejściu do
kuchni.
- Myślałam, że mamy się uczyć, a ty mnie chcesz opić. No nie
ładnie.- powiedziała oburzona, a on zaśmiał się pod nosem.
- No niestety dzisiaj masz do wyboru albo soczek, albo wodę. Więc
co wybierasz?- zapytał ponownie.
- To poproszę soczek.- powiedziała i rozsiadła się wygodnie na
kanapie. Ross wrócił po dwóch minutach. Dając Laurze sok ich ręce
się zetknęły. Przeszedł po nich przyjemny dreszcz, lecz szybko
wycofali swoje ręce.
- To co dzisiaj przerabiamy?- zapytał przerywając cisze między
nimi.
- Chyba to coś o wojnach.- powiedziała tym samym wywołując śmiech
Rossa.
- Co cię tak cieszy?!- zapytała zdenerwowana.
- Nic już jest dobrze.- powiedział, ale nadal się śmiał.
- Dobra to ja się obrażam!- krzyknęła i pokazała mu język. Chłopak
chcąc ją rozweselić zaczął ją łaskotać. Lau śmiała się jak
nienormalna, ale nie tylko ona.
- Haha dobra przestań już!- krzyczała przez śmiech.
- Nie będziesz się już obrażała?- zapytał Ross nadal ją gilgotając.
- Nie będę!- krzyknęła, a on przestał ją torturować.
- Zabieramy się za lekcję.- powiedział blondyn i wyjął książkę.
Lekcja trwała już dwie godziny, a Laura nadal nic nie pamiętała.
Ross nigdy jej nie wypuszcza jak nic nie umie.
- Dziewczyno weź, że się skup bo do rana będziemy tutaj siedzieć!-
krzyknął już zirytowany Ross.
- Nie krzycz na mnie!- krzyknęła dziewczyna i się od niego
odsunęła.
- Przepraszam nie chciałem. Tylko dziwi mnie to, że nadal nic nie
pamiętasz. Zawsze już po pierwszej godzinie wszystko rozumiesz, a
dzisiaj po dwóch i ani jednej daty.- powiedział, a brunetka na
niego spojrzała.
- Nie wiem co mi jest. Nie mogę się skupić gdy ciągle się na mnie
gapisz.- powiedziała Lau, a blondyn się zarumienił. To była prawda
tego dnia Ross, ani na chwilę nie spuścił oka z brunetki. Co ją
strasznie rozpraszało.
- Już nie będę.- powiedział zawstydzony.
- Ładnie się rumienisz.- powiedziała Laura.
- Ty za to masz piękne oczy.- powiedział patrząc na nią. Lau zaraz
zrobiła się cała czerwona. - I ładnie się rumienisz również.-
dodał, a dziewczyna szybko spuściła głowę.
- Nie zawstydzaj mnie.- powiedziała szeptem. Ross tylko się słodko
uśmiechnął.
- Czemu przecież ja mówię samą prawdę?- brnął w to dalej odrobinę
przysuwając się do Laury.
- Czy pan mnie podrywa?- Lau postanowiła pobawić się razem z nim i
też odrobinę się do niego przysunęła.
- Ja nie. No może tak troszeczkę.- powiedział i o kolejne kilka
centymetrów się do niej przysunął.
- Ale tak nie można!- krzyknęła, ale sama się do niego przysunęła.
byli już tylko kilka milimetrów od siebie. Popatrzyli sobie w oczy
i zatonęli w swoich oczach. Zaczęli się do siebie zbliżać. Dobrze
wiedzieli jak to się skończy. Jednak, ani na chwilę nie przestali
się do siebie zbliżać. W końcu Ross wykonał ostatni ruch i złączył
ich usta w namiętnym pocałunku. Czuli się jak w niebie. Oboje w
tedy zrozumieli, że się kochają. Całowali się coraz namiętniej. Gdy
Laura chciała się oderwać on pogłębił pocałunek. W końcu się od
siebie oderwali. Brunetka popatrzyła na niego przerażona.
Wyszeptała ciche "przepraszam" i wybiegła z jego domu.
Biegła przed siebie w ogóle nie myśląc gdzie biegnie. Myślała o tym
co wydarzyło się w domu blondyna. Jak mogła do tego dopuścić.
Dobiegła do domu swojego chłopka. Weszła bez pukania i pobiegła do
jego sypialni. To co tam zobaczyła bardzo ją zaskoczyło. O tuż
zastała tam swojego jeszcze chłopaka uprawiającego sex z narzeczoną
Rossa.
- Laura, co ty tu robisz?!- Krzyknął zdziwiony jej wizytą.
- Przyszłam coś zrobić, a to- pokazała rękami na łóżko- ułatwia mi
tylko sprawę. Z nami koniec!- krzyknęła i chciała wyjść, ale
zatrzymał ją głos chłopka.
- Ale jak koniec?- zapytał zdziwiony.
- Normalnie nie rozumiesz po ludzku. Nie chcę cie znacz.-
powiedziała i wyszła. Zdziwiło ją to, że wcale nie czuła bólu tylko
ulgę. Jakby pozbyła się ciężkiego bagażu. Szybko udała się po domu.
Nie spała przez całą moc, bo myślała tylko o swoim nauczycielu,
który zawrócił jej w głowie. Następnego dnia w szkole próbowała
unikać jakiegokolwiek spotkania z Rossem więc siedziała w łazience,
a na historię w ogóle nie przyszła. Tak było przez miesiąc. W końcu
musiała iść na historię, żeby jej nie oblać. Weszła do klasy, ale
bardzo się zdziwiła, że na miejscu nauczyciela nie było
przystojnego blondyna. Tylko stary zgred, który miał minę starego
pedofila.
- O jak miło, że panna Marano zaszczyciła nas swoją obecnością.
Siadaj.- powiedział oschle, a ona pokazała mu środkowy palec.
Usiadła obok swojej przyjaciółki.
- Gdzie jest Ross?- zapytała szeptem.
- To ty nie wiesz? Zwolnił się miesiąc temu, ale nikt nie wiem z
jakiego powodu. Chodzą plotki, że go wywalili bo sypia z
uczennicami.- powiedziała jej koleżanka.
- To nie prawda!- krzyknęła na całą klasę i z niej wybiegła. Minęło
pół roku. Ross ani Laura nie widzieli się od pamiętnego pocałunku.
Dziewczyna była święcie przekonana, że jest już po ślubie ze swoją
narzeczoną. Już prawie o nim zapominała. Nadszedł dzień balu dla
ostatnich klas. Laura nie spodziewała się, że na bal pójdzie sama,
ale niestety tak jest. Na balu bardzo dobrze się bawiła. Już w
ogóle nie myślała o niejakim blondynie imieniem Ross. Nie wiedziała
tylko, że dzisiaj wydarzy się coś co zapamięta do końca życia. W pewnym momencie postanowiła się przewietrzyć. Wyszła przed budynek. Siedziała przez chwile z opuszczoną głową myśląc o tym co by teraz było gdyby nie uciekła od Ross. Jej myśli przerwał odgłos samochodu, który właśnie podjechał pod szkołę. Podniosła głowę i zobaczyła przed sobą dobrze jej znane auto. Po chwili wysiadł z niego przystojny blondyn imieniem Ross. Zauważył dziewczynę i do niej szybko podszedł.
- Hej.- powiedział siadając koło niej na ławce. Laura spojrzała na niego, ze łzami w oczach.
- Hej. Tylko głupie "hej" masz mi do powiedzenia?!- zaczęła na niego się drzeć.
- Ejj, o co ci chodzi?- zapytał nie rozumiejąc wybuchu dziewczyny.
- Ty się jeszcze pytasz! Chodzi mi o to, że najpierw mnie w sobie rozkochałeś, a później zniknąłeś na pół roku. Gdy zdążyłam już o tobie prawie zapomnieć to się pojawiasz i mówisz głupie "hej"! O to właśnie mi chodzi!!- Lau zaczęła płakać. Chłopak widząc to od razu ją przytulił. Ona na początku się w niego wtuliła, ale po chwili znów odsunęła.
- Zostaw mnie!! Słyszysz nie chce cię znać!! Idzi do swojej narzeczonej, która pieprzy się z pierwszym lepszym na ulicy!!- powiedziała, a bardziej krzyknęła znów.
- Ja już nie mam narzeczonej. Zerwałem z nią pół roku temu.- powiedział spokojnie blondyn. Lau już się trochę uspokoiła i spojrzała na niego uważnie.
- Czemu? Czemu w ogóle odszedłeś ze szkoły?- zapytała, bo to jej najbardziej nie dawało spokoju.
- Złamałem zasady. Zakochałem się w swojej uczennicy. Nie dałbym rady pracować z myślą, że coś mnie z nią łączy lub może łączyć. I jakby się dowiedzieli sami by mnie zwolnili, więc wolałem sam odejść.- powiedział i uśmiechnął się do Lari. Ona jednak nie zrozumiała przesłania.
- To czemu siedzisz tu ze mną, a nie pójdziesz do niej?- zapytała poważnie, ale dało się wyczuć u niej smutek. Ross zaśmiał się cicho pod nosem. - Z czego się śmiejesz ja mówię poważnie.- dodała.
- Ty serio nie rozumiesz?- spytał dalej się śmiejąc.
- No nie za bardzo.- powiedziała już trochę zła.
- Chodzi o ciebie głuptasku. To w tobie się zakochałem i ciebie nadal kocham. Dlatego tu dzisiaj przyjechałem. Musiałem ci w końcu to powiedzieć. Nikogo tak nie kochałem jak ciebie. Jesteś dla mnie powietrzem. Bez ciebie moje życie nie ma sensu. Te pół roku było dla mnie koszmarem. Kocham Cię!!- powiedział Ross, a Laura nie wiedząc co zrobić po prostu go pocałowała. Blondyn trochę zdziwił się tym gestem, ale tylko na chwile bo po sekundzie zaczął oddawać wszystkie pieszczoty dziewczyny. Całowali się bardzo długo i namiętnie. Ten pocałunek wcale nie przypominała tego pierwszego. Ten był bardziej odważniejszy i wkładali w tego "całusa" całych siebie, i całą miłość do siebie. Oderwali się od siebie, gdy zabrakło im już powietrza.
- Kocham cię.- szepnęła mu brunetka na ucho, a on znów ją pocałował.
Od tej pory byli już razem. Dwa lata później wzięli ślub. Mają córeczkę o imieniu Nicola. Są szczęśliwym małżeństwem, które spodziewa się kolejnego dziecka.
~~*~~
Hahaha, napisałam tego OS na konkurs na tym blogu: http://mydilemma-raura.blogspot.com/. Więc tak dodaje tak wcześnie po później nie będę miała czasu. Mam nadzieje, że się nie zawiedliście na czyś tam u góry. Przypominam o konkursie na OS bo jak na razie to mam jeden. Więc wysyłajcie. Błagam.
Kiedy 5 rozdział?
OdpowiedzUsuń