KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!!!
~`*`~
Zostałam obudzona w bardzo brutalny sposób, a mianowicie. Tak
gdzieś 20 kilo skoczyło mi na brzuch. Mówiąc jaśniej moja córcia
już się obudziła.
- Nikola nie ma jakiś łagodniejszych pobudek w twoim wykonaniu?-
zapytałam pół głosem.
- Przepraszam, ale tego pana nie da się inaczej obudzić.-
powiedziała oburzona, a no tak Ross ma bardzo mocny sen. Jednak mam
na to sposób.
- Nikola idź przynieś mi ten gwizdek cioci.- powiedziałam, a małej
już nie było. Jednak po chwili wróciła ze sprzętem. Przejęłam od
niej broń i zagwizdałam do ucha blondynowi, a on aż spadł z łóżka.
Śmiałyśmy się z Nikolom jak wariatki.
- Dzięki za miłą pobudkę.- powiedział podnosząc się z podłogi.
- Tatku ciebie inaczej nie da się obudzić.- powiedziała Nikola
nadal się śmiejąc z biednego blondyna.
- To za kare pomagasz robić mi śniadanie.- powiedział i wziął ją na
ręce i zniknęli na dole. Zaczęłam szukać ubrań na dzisiaj i
postawiłam na prostą czarną sukienkę przed kolano. Z takim zestawem
powędrowałam do łazienki. W pewnym momencie zrobiło mi się nie
dobrze i zwymiotowałam. Na pewno wczoraj musiałam zjeść coś
nieświeżego. Z taką myślą wyszykowałam się i powędrowałam na dół.
Tak Nikola z Rossem właśnie kończyli śniadanie. Czyli grzanki z
nutellą i dżemem.
- Zapraszamy do stołu.- powiedziała Nikki, a blondyn odsunął mi
krzesło. Co oni kombinują.
- Dobra co jest grane?- zapytałam prosto z mostu.
- Nic się nie stało, a czy my nie możemy być grzeczni bez powodu?-
zapytała dziewczynka bardzo piskliwym głosem. Czyli już wiemy, że
czegoś się boj.
- Może ty mi powiesz co żeście zrobili?- popatrzyłam na blondyna
przeszywającym wzrokiem. Zawsze ulegał i tym razem też.
- Nikola zbiła twoją filiżankę.- powiedział przestraszony. Dobra
rozumiem ja mogę być groźna, ale żeby na własne dziecko to
zrzucać. To nie frei.
- Mamusiu bardzo jesteś zła?- zapytała smętnie Nikola.
- Nie kochanie, nie jestem zła wcale, a wiesz czemu?- zapytałam, a
ona pokiwała twierdząco główką. - No to dlaczego?- zapytałam i
wzięłam sobie ją na kolana.
- Bo to tylko nic nie warta rzecz i ważne, że mi nic nie jest, bo
ja jestem dla ciebie najważniejsza.- powiedziała, a ja ją mocno
przytuliłam.
- Widzisz jaka jesteś mądra, a ile razy ci to powtarzałam?-
popatrzyłam na nią, a ona liczyła na palcach.
- Cały czas jak coś zepsuje lub sknocę.- powiedziała uśmiechnięta i
popatrzyła na Rossa, który tylko nam się przypatrywał.
- Więc już nie bój się mi mówić o czymś takim, bo ty jesteś
najważniejsza tak?- Nikola tylko pokiwała uśmiechnięta główką na
tak. - To teraz zabieramy się za jedzonko, a ty się tak nie patrz
tylko siadaj.- dodałam całując małą w czoło. Chwile po śniadaniu
przyszła Van z oczywiście jak by mogło być inaczej z Rikerem.
Przywitaliśmy się z nimi, a oni tylko zabrali Nikole i pojechali ją
zawieść. Zdążyłam tylko Nessce powiedzieć, że ja małą odbiorę.
- Dobra to zaraz będziemy się zbierać tylko trzeba trochę
w kuchni posprzątać.- powiedział Ross patrząc na ten cały bałagan. Był taki
wielki jak nigdy. Nagle poczułam jak całe moje śniadanie znów chce
wrócić na świat. Szybko pobiegłam do łazienki i zwymiotowałam.
Chwilę po wszystkim przybiegł zmartwiony Ross.
- Laura nic ci nie jest?- zapytał pomagając mi wstać.
- Wszystko dobrze. To pewnie tylko jakaś niestrawność.-
powiedziałam siląc się na uśmiech, ale bardziej wyszedł mi grymas.
- Na pewno? Może zostań dzisiaj w domu?- jak ja nie lubię tego typu
pytani. Od razu przez nie przypomina mi się szkoła i czas jak była
w pierwszych tygodniach ciąży z Nikolom. Co ciąża?! Ja przecież nie
mogę być w ciąży to na pewno tylko jakaś niestrawność i tyle. JESTEM
TEGO PEWNA. Albo i nie jestem, ale ja nie mogę być w ciąży. To niemożliwe. Nie na pewno nie jestem.
- Lau słyszysz mnie?- dopytywał się Ross. No tak zapomniałam mu
odpowiedzieć.
- Przepraszam. Tak na pewno wszystko dobrze i nie, nie chce zostać w
domu. Możemy już iść?- zapytałam, a on tylko pokiwał głową z
zrezygnowaniem, bo dobrze wie, że ze mną nie wygra. Do firmy
dotarliśmy w ciszy. Mi się już całkowicie polepszyło więc jestem
pewna, że to niestrawność i obym miała racje. W biurze była już jak
zwykle Monica z Dellcią i plotkowały beze mnie.
- Cześć dziewczyny!- krzyknęła, bo nawet nas nie zauważyły, a to
żmije.
- Boże kobieto nie strasz ludzi.- powiedziała Rydel.
- Widzę, że dzisiaj masz bardzo dobry humor.- powiedziałam i ją
przytuliła.
- Tak i to za bardzo.- zaśmiała się odwzajemniając mój gest.
- On mnie to już nikt nie myśli.- oburzyła się Moni.
- Kochanie o tobie nie da się nie myśleć.- odpowiedziałam jej i ją
też przytuliłam. Jak się od siebie oderwałyśmy dopiero teraz
dziewczyny zobaczyły, że jest z nami Ross.
- Brat, a ty co tu tak stoisz i się skradasz?- zapytała Dellcia. -
Nie zaraz. Wy przyszliście razem!!- krzyknęła bardzo podniecona,
aż za bardzo.
- Błagam cie siostra nie podniecaj się tak, bo to nic nie ma wspólnego z twoimi myślami.- powiedział blondyn i zniknął w
gabinecie. Delly tak jakby trochę posmutniała, albo mi się zdawało.
No trudno spróbuje z niej to wyciągnąć dzisiaj wieczorem.
- Dora ja spadam do siebie i widzimy się dzisiaj u mnie!- krzyknęła
i już jej nie było.
- Mów jak było na randce z Rockym.- powiedziałam do Monici.
- Było bardzo fajnie.- chciała się wymigać od odpowiedź, ale nie ze
mną taka gra.
- Kochana mów konkretnie, a nie będziesz mi tu chrzanić bzdury.-
powiedziałam.
- Dobra, dobra. Było bardzo no nie wiem jak to nazwać, ale czułam
się tak jak nigdy.- wreszcie powiedziała coś konkretnego.
- Ja wiem jak to się nazywa. Po prostu miłość!- krzyknęłam bardzo
podniecona (bez skojarzeń~od aut.).
- Lau serio teraz ty zamieniasz się w moją siostrę.- powiedział
Ross wychodzący z gabinetu.
- Ja aż tak się niedrę jak Dellcia. Więc się odwal.- pokazałam mu
język.
- Bardzo śmieszne. Jak się czujesz?- zapytał. Jakie to słodkie, że
się tak o mnie martwi.
- Już dobrze. Mówiłam, żebyś się tak nie martwił.- powiedziałam
uśmiechając się do niego.
- Dobra ja czegoś nie rozumiem. Co jest tej pani? I wy serio
przyszliście razem a w dodatku ty byłeś u niej rano?- zadawała
pytanie Monica. Jak tak dalej pójdzie to nie przeżyje z
nadopiekuńczą Monicą i jeszcze pewne powie o tym Rydel. Więc mam
przesrane.
- Nic mi nie jest. I Ross u mnie nocował, bo jego narzeczona go
wyrzuciła.- powiedziałam tylko nie wiedziałam, że Emily stała za
drzwiami i wszystko słyszała.
- Ross jak mogłeś!?- wydarła się jak nienormalna.
- Ale co on mógł?- zapytała nic nie rozumiejąca Monica. Nie no ona
zawsze wie kiedy się wtrącić.
- Ty się łaskawie nie odzywaj, bo nikt cie o zdanie nie pyta.-
powiedziała wielka pani do Monici, a moja przyjaciółka nic sobie z
tego nie robiła.
- Emily uspokój się i powiedz o co ci chodzi!- krzyknął
zdenerwowany Ross.
- Chodzi mi o to, że spałeś u tej idiotki za miast wrócić do domu!-
darła się nadal. Jej mądrość mnie przeraża. Przecież sama go
wyrzuciła, a teraz zachowuje się jakby tego nigdy nie było.
- Jak miałem wrócić jak na mnie się wydarłaś i nie chciałaś mnie
widzieć!- nadal krzyczał. Zastanawiałam się czy może wyjść.
Spojrzałam na Monice, ale ona była tak zapatrzona w kłócącą się parę, że nawet nie kontaktowała. Postanowiłam zostać więc usiadłam
obok niej i przysłuchiwałam się parze.
- Normalnie. Wiesz, że zawsze zaraz mi przechodzi, a teraz jaką mam
pewność, że mnie z nią nie zdradziłeś?- zapytała już spokojniej.
Myślałam, że to dobra okazja dla blondyna do powiedzenie jej
prawdy, ale to co zrobił to mnie bardzo zdziwiło i zabolało.
- Zrozumiesz w końcu, że kocham ciebie, a do niej nic nie czuje. Jak
mam ci to udowodnić, żebyś w końcu mi uwierzyła!- krzyknął, a ja
poczułam ukłucie w sercu. Takie same jak kiedyś.
- Nie wiem. Przestań się z nią spotykać, a jak będziesz chciał się
spotkać ze swoją córką. To będę z tobą. Wtedy nie będę miała
powodów do zazdrość.- powiedziała. Myślałam, że się na to nie
zgodzi, ale się pomyliłam.
- Dobrze. Niech ci będzie, ale nie rób już takich scen. Dobrze?-
ona tylko pokiwała głową, a on ją pocałował. Monica spojrzała na
mnie. Chcąc wyczytać z mojej twarzy co czuje. W moich oczach
zebrały się łzy, ale nie chciałam, żeby ten debil zobaczył jak mnie
zranił. Monica jak to zobaczyła to wstała i podeszła do całującej
się pary.
- Możecie iść gdzie indziej się pieprzyć my tu próbujemy pracować!-
wydarła się im do ucha, a oni od razu się od siebie oderwali.
- Już się tak nie gorączkuj kochanieńka. Co Rockuś cie już
zostawił?- zapytała jak jadowity wąż Emily.
- Nie, a ty lepiej uważaj, żeby twój kochany i idealny Rossiu cie
nie zostawił.- odgryzła jej, a Emily oburzona wyszła. Szybko
poszło.
- Lau możemy porozmawiać?- zapytał nie kto inny jak Ross.
- Nie. Mam jeszcze sporo pracy, a chce dzisiaj wcześniej wyjść, bo
muszę odebrać Nikole.- odpowiedziałam, a on nie dawał jednak za
wygraną.
- Prace możesz skończyć jutro, a teraz proszę pogadaj ze mną.-
prawie mnie błagał.
- Chłopie zrozum, że ta oto pani nie ma ochoty z tobą rozmawiać.-
powiedziała mu Monica, a ten dopiero teraz zrozumiał.
- Dobra. Ja będę już wychodzi wy w sumie też już możecie, a i
widzimy się u Rydel.- powiedział szybko. Pocałował Monice w
policzek i tak samo chciał zrobić ze mną, ale w porę się odsunęłam.
Nie zamierzam się już z nim "zabawiać". Na pewno nie po
tym co powiedział. Spojrzał się na mnie dziwnie, ale po chwili dał
sobie spokój i wyszedł.
- Dobra, a teraz mi powiesz czemu jesteś taka wściekła na blondyna
po tym co powiedział.- powiedziała Monica, ale ja nie mam zamiaru
jej nic mówić.
- Nic po prostu myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi, ale
najwyraźniej nie.- nagle zrobiło mi się strasznie smutno, nawet nie
wiem czemu.
- Dobra nie przejmuj się tym idiotą, a teraz chodzi idziemy po moją księżniczkę, bo dawno jej nie widziałam.- powiedziała bardzo
szczęśliwa na myśl, że zobaczy się z moją córeczką. Ja tylko się
zaśmiałam i pociągnęłam blondynkę za sobą. Całą drogę do przedszkola
Monica się wydurniała jakby była jeszcze nastolatką.
- Mama!- krzyknęła uśmiechnięta Nikola i mnie przytuliła.
- Cześć kochanie. Dzień dobry pani.- powiedziałam przytulając małą.
- Dzień dobry pani Lauro. Dawno pani nie widziałam.- powiedziała
uśmiechnięta opiekunka Nikoli.
- Tak wiem, ale muszę pracować, a Vanessa siedzi w domu to się do
czegoś przydaje.- zaśmiałyśmy się obie.
- Ciocia!- tak Nikola właśnie zobaczyła swoją ukochaną ciocie.
- Przepraszam ona tak cały czas.- powiedziałam do pani Marii.
- Nic nie szkodzi. Ja już muszę wracać do reszty dzieciaków. Więc odwidzenia.- powiedziała i odeszła.
- Dobra Moni ty idziesz do nas, a od nas pojedziemy do Dellci.-
zarządziłam, a one tylko przytaknęły i pojechaliśmy do nas. Gdy już
byłyśmy w domu musiałam zrobić małej jeść, bo była głodna zresztą
nie tylko ona. Monica tylko dziwne na mnie patrzyła. No fakt coś
dzisiaj jem wyjątkowo dużo. No może nie aż tak dużo, ale więcej niż
zwykle. Gdy już byłyśmy najedzone przygotowałam sukieneczkę dla
Nikoli, a Monica zaczęła ją czesać i ubierać. Znając życie zaraz
przyleć Vanessa krzycząc, że się nie wyrobi.
- Ja się nie wyrobie!!- o wilku mowa.
- Spokojnie mamy jeszcze dwie godziny, a ubrania już ci
przygotowałam!- odkrzyknęłam jej. W tym samym momencie przybiegła
do mnie Nikola ubrana w śliczną białą sukieneczkę.
- I jak wyglądam mamusiu?- zapytała obracając się w okół własnej
osi.
- Jak prawdziwa księżniczka. Teraz pomóż mamuś wybrać sukienkę co?-
zapytałam, a ona tylko powędrowała do mojej szafy z uśmiechem.
Szukała tak jak kiedyś Rydel jak pomagała mi się ubrać na randkę z
Rossem.
- Masz założyć tą!- krzyknęła podając mi białą sukienkę w kolorowe
kwiatki na ramiączkach przed kolanko.
- Dobrze kochanie. Chyba ty teraz będziesz ze mną chodzić na
zakupy, a nie ciocia. Ja idę się przebrać, a ty wybierz coś dla
cioci Moni.- powiedziałam całując ją w policzek. Mała znowu
zagłębiła się w mojej szafie, a ja zniknęłam w łazience. Tam
poprawiłam makijaż i jak już miałam zakładać sukienkę znów zrobiło
mi się niedobrze. Po wszystkim umyłam zęby i wreszcie ubrałam
sukienkę. Gotowa wróciłam do mojej córci.
- I jak wyglądam?- zapytałam dziewczynkę robiąc to co ona
wcześniej.
- Jak królowa, bo ja jestem księżniczką.- powiedziała przytulając
się do mnie.
- Nikki, a kto będzie królem?- zapytała Monica wchodząc do mnie do
pokoju z Vancą.
- Jak to kto oczywiście, że tata. Bo tatuś po nas przyjedzie
prawda?- drugą część zdania skierowała do mnie.
- Nie kochanie z tatą zobaczysz się dopiero u cioci.- powiedziałam
przytulając ją.
- Ciociu masz tu sukienkę mamy i się przebież.- rozkazała Monice
Nikola. Blondynka nic nie mówiąc zniknęła w łazience. Długo tam nie
była, bo zaraz wyszła.
- Zapomniałam wam powiedzieć, że przyjedzie po nas Riker.-
powiedziała Ness, która siedziała na moim łóżku. Jak to powiedziała
to zaraz trzasnęły drzwi.
- Dziewczyny jesteście?!- tak to był Rik, bo kto inny.
- Tak już idziemy!- odkrzyknęła mu czarnowłosa i wzięła Nikole na
ręce. Udałyśmy się wszystkie na dół.
- Cześć kochanie.- powiedziała moja siostra, a on ją pocałował.
- Błagam nie przy dzieciach.- powiedziałam, a oni się od siebie
oderwali.
- Cześć Lau i Moni. Jedziemy?- zapytał, a my pokiwałyśmy tylko
głowami i wyszłyśmy z nim. Ja jeszcze zamknęłam dom i ruszyliśmy do
domu Ratliffów.
~`*~`
Mam nadzieje, że cieszycie się, że rozdział jest już dzisiaj. Dzisiaj już na pewno wstawię jeszcze 15. Tylko komentujcie błagam was. Chce też wam podziękować za komentarze pod rozdziałem 14. Jak tak dalej będziecie komentować to rozdziały będą o wiele częściej.
OMG! OMG! OMG! OMG! OMG! OMG! OMG! OMG! OMG!
OdpowiedzUsuńLAURA W CIĄŻY!
TAK! TAK! TAK! TAK! TAK! TAK!
Niech sie okaże że Lau jest w ciąży! YAAAY!
Ale byłoby super! Tylko ta pieprzona Emily wszystko psuje -,-
Ale i tak rozdział cudowny
Czekam z wielką niecierpliwością na następny rozdział! ♥
Jeśli Laura jest w ciąży to po prostu... nawet nie wiem co zrobię ale się mega cieszę!!!! Ross zachował się jak dupek mówiąc, że nic do Laury nie czuje!!! OMG nie mogę się doczekać następnego rozdziału!!!!
OdpowiedzUsuńLaura czyżby była w ciąży ?! Mam nadzieje że tak ! <3
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na next :*
Nie wiem o co chodzi Ross'owi ,Raz mówi że ją kocha a później że nie
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.
OdpowiedzUsuńCzekam na next.
Hyhyhy no i jest troszke Raury ^^
OdpowiedzUsuń(Masz szczęście) :'D
Boże Laura w ciąży?! AAAAAAAAA! Bobasek ich zbliży? Hyhyhy ^^
Bosz ta Emily to jakaś psycholka, wszędzie jest i wszystko słyszy no ja nie moge ;-;
Nie spodziewałam się nexta, ale zaskoczyłaś mnie i to pozytywnie ❤
Niech kurde Laura mu wygarnie kurde i niech on kurde oświadczy sie jej kurde bo nie wyczymie z tym Rossem kurde na dwa fronty kurde mu sie zachciało KURDE ;-;
Rikessa tak słodka, awww *-*
Czekam na nexta ^^
Wenyyy ❤
I ciesze sie że nie zmarnujesz talentu ;)