środa, 22 kwietnia 2015

Rozdział 14

 KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!!!
 ~`*`~

Zostałam obudzona w bardzo brutalny sposób, a mianowicie. Tak gdzieś 20 kilo skoczyło mi na brzuch. Mówiąc jaśniej moja córcia już się obudziła.
- Nikola nie ma jakiś łagodniejszych pobudek w twoim wykonaniu?- zapytałam pół głosem.
- Przepraszam, ale tego pana nie da się inaczej obudzić.- powiedziała oburzona, a no tak Ross ma bardzo mocny sen. Jednak mam na to sposób.
- Nikola idź przynieś mi ten gwizdek cioci.- powiedziałam, a małej już nie było. Jednak po chwili wróciła ze sprzętem. Przejęłam od niej broń i zagwizdałam do ucha blondynowi, a on aż spadł z łóżka. Śmiałyśmy się z Nikolom jak wariatki.
- Dzięki za miłą pobudkę.- powiedział podnosząc się z podłogi.
- Tatku ciebie inaczej nie da się obudzić.- powiedziała Nikola nadal się śmiejąc z biednego blondyna.
- To za kare pomagasz robić mi śniadanie.- powiedział i wziął ją na ręce i zniknęli na dole. Zaczęłam szukać ubrań na dzisiaj i postawiłam na prostą czarną sukienkę przed kolano. Z takim zestawem powędrowałam do łazienki. W pewnym momencie zrobiło mi się nie dobrze i zwymiotowałam. Na pewno wczoraj musiałam zjeść coś nieświeżego. Z taką myślą wyszykowałam się i powędrowałam na dół. Tak Nikola z Rossem właśnie kończyli śniadanie. Czyli grzanki z nutellą i dżemem.
- Zapraszamy do stołu.- powiedziała Nikki, a blondyn odsunął mi krzesło. Co oni kombinują.
- Dobra co jest grane?- zapytałam prosto z mostu.
- Nic się nie stało, a czy my nie możemy być grzeczni bez powodu?- zapytała dziewczynka bardzo piskliwym głosem. Czyli już wiemy, że czegoś się boj.
- Może ty mi powiesz co żeście zrobili?- popatrzyłam na blondyna przeszywającym wzrokiem. Zawsze ulegał i tym razem też.
- Nikola zbiła twoją filiżankę.- powiedział przestraszony. Dobra rozumiem ja mogę być groźna, ale żeby na własne dziecko to zrzucać. To nie frei.
- Mamusiu bardzo jesteś zła?- zapytała smętnie Nikola.
- Nie kochanie, nie jestem zła wcale, a wiesz czemu?- zapytałam, a ona pokiwała twierdząco główką. - No to dlaczego?- zapytałam i wzięłam sobie ją na kolana.
- Bo to tylko nic nie warta rzecz i ważne, że mi nic nie jest, bo ja jestem dla ciebie najważniejsza.- powiedziała, a ja ją mocno przytuliłam.
- Widzisz jaka jesteś mądra, a ile razy ci to powtarzałam?- popatrzyłam na nią, a ona liczyła na palcach.
- Cały czas jak coś zepsuje lub sknocę.- powiedziała uśmiechnięta i popatrzyła na Rossa, który tylko nam się przypatrywał.
- Więc już nie bój się mi mówić o czymś takim, bo ty jesteś najważniejsza tak?- Nikola tylko pokiwała uśmiechnięta główką na tak. - To teraz zabieramy się za jedzonko, a ty się tak nie patrz tylko siadaj.- dodałam całując małą w czoło. Chwile po śniadaniu przyszła Van z oczywiście jak by mogło być inaczej z Rikerem. Przywitaliśmy się z nimi, a oni tylko zabrali Nikole i pojechali ją zawieść. Zdążyłam tylko Nessce powiedzieć, że ja małą odbiorę.
- Dobra to zaraz będziemy się zbierać tylko trzeba trochę w kuchni posprzątać.- powiedział Ross patrząc na ten cały bałagan. Był taki wielki jak nigdy. Nagle poczułam jak całe moje śniadanie znów chce wrócić na świat. Szybko pobiegłam do łazienki i zwymiotowałam. Chwilę po wszystkim przybiegł zmartwiony Ross.
- Laura nic ci nie jest?- zapytał pomagając mi wstać.
- Wszystko dobrze. To pewnie tylko jakaś niestrawność.- powiedziałam siląc się na uśmiech, ale bardziej wyszedł mi grymas.
- Na pewno? Może zostań dzisiaj w domu?- jak ja nie lubię tego typu pytani. Od razu przez nie przypomina mi się szkoła i czas jak była w pierwszych tygodniach ciąży z Nikolom. Co ciąża?! Ja przecież nie mogę być w ciąży to na pewno tylko jakaś niestrawność i tyle. JESTEM TEGO PEWNA. Albo i nie jestem, ale ja nie mogę być w ciąży. To niemożliwe. Nie na pewno nie jestem.
- Lau słyszysz mnie?- dopytywał się Ross. No tak zapomniałam mu odpowiedzieć.
- Przepraszam. Tak na pewno wszystko dobrze i nie, nie chce zostać w domu. Możemy już iść?- zapytałam, a on tylko pokiwał głową z zrezygnowaniem, bo dobrze wie, że ze mną nie wygra. Do firmy dotarliśmy w ciszy. Mi się już całkowicie polepszyło więc jestem pewna, że to niestrawność i obym miała racje. W biurze była już jak zwykle Monica z Dellcią i plotkowały beze mnie.
- Cześć dziewczyny!- krzyknęła, bo nawet nas nie zauważyły, a to żmije.
- Boże kobieto nie strasz ludzi.- powiedziała Rydel.
- Widzę, że dzisiaj masz bardzo dobry humor.- powiedziałam i ją przytuliła.
- Tak i to za bardzo.- zaśmiała się odwzajemniając mój gest.
- On mnie to już nikt nie myśli.- oburzyła się Moni.
- Kochanie o tobie nie da się nie myśleć.- odpowiedziałam jej i ją też przytuliłam. Jak się od siebie oderwałyśmy dopiero teraz dziewczyny zobaczyły, że jest z nami Ross.
- Brat, a ty co tu tak stoisz i się skradasz?- zapytała Dellcia. - Nie zaraz. Wy przyszliście razem!!- krzyknęła bardzo podniecona, aż za bardzo.
- Błagam cie siostra nie podniecaj się tak, bo to nic nie ma wspólnego z twoimi myślami.- powiedział blondyn i zniknął w gabinecie. Delly tak jakby trochę posmutniała, albo mi się zdawało. No trudno spróbuje z niej to wyciągnąć dzisiaj wieczorem.
- Dora ja spadam do siebie i widzimy się dzisiaj u mnie!- krzyknęła i już jej nie było.
- Mów jak było na randce z Rockym.- powiedziałam do Monici.
- Było bardzo fajnie.- chciała się wymigać od odpowiedź, ale nie ze mną taka gra.
- Kochana mów konkretnie, a nie będziesz mi tu chrzanić bzdury.- powiedziałam.
- Dobra, dobra. Było bardzo no nie wiem jak to nazwać, ale czułam się tak jak nigdy.- wreszcie powiedziała coś konkretnego.
- Ja wiem jak to się nazywa. Po prostu miłość!- krzyknęłam bardzo podniecona (bez skojarzeń~od aut.).
- Lau serio teraz ty zamieniasz się w moją siostrę.- powiedział Ross wychodzący z gabinetu.
- Ja aż tak się niedrę jak Dellcia. Więc się odwal.- pokazałam mu język.
- Bardzo śmieszne. Jak się czujesz?- zapytał. Jakie to słodkie, że się tak o mnie martwi.
- Już dobrze. Mówiłam, żebyś się tak nie martwił.- powiedziałam uśmiechając się do niego.
- Dobra ja czegoś nie rozumiem. Co jest tej pani? I wy serio przyszliście razem a w dodatku ty byłeś u niej rano?- zadawała pytanie Monica. Jak tak dalej pójdzie to nie przeżyje z nadopiekuńczą Monicą i jeszcze pewne powie o tym Rydel. Więc mam przesrane.
- Nic mi nie jest. I Ross u mnie nocował, bo jego narzeczona go wyrzuciła.- powiedziałam tylko nie wiedziałam, że Emily stała za drzwiami i wszystko słyszała.
- Ross jak mogłeś!?- wydarła się jak nienormalna.
- Ale co on mógł?- zapytała nic nie rozumiejąca Monica. Nie no ona zawsze wie kiedy się wtrącić.
- Ty się łaskawie nie odzywaj, bo nikt cie o zdanie nie pyta.- powiedziała wielka pani do Monici, a moja przyjaciółka nic sobie z tego nie robiła.
- Emily uspokój się i powiedz o co ci chodzi!- krzyknął zdenerwowany Ross.
- Chodzi mi o to, że spałeś u tej idiotki za miast wrócić do domu!- darła się nadal. Jej mądrość mnie przeraża. Przecież sama go wyrzuciła, a teraz zachowuje się jakby tego nigdy nie było.
- Jak miałem wrócić jak na mnie się wydarłaś i nie chciałaś mnie widzieć!- nadal krzyczał. Zastanawiałam się czy może wyjść. Spojrzałam na Monice, ale ona była tak zapatrzona w kłócącą się parę, że nawet nie kontaktowała. Postanowiłam zostać więc usiadłam obok niej i przysłuchiwałam się parze.
- Normalnie. Wiesz, że zawsze zaraz mi przechodzi, a teraz jaką mam pewność, że mnie z nią nie zdradziłeś?- zapytała już spokojniej. Myślałam, że to dobra okazja dla blondyna do powiedzenie jej prawdy, ale to co zrobił to mnie bardzo zdziwiło i zabolało.
- Zrozumiesz w końcu, że kocham ciebie, a do niej nic nie czuje. Jak mam ci to udowodnić, żebyś w końcu mi uwierzyła!- krzyknął, a ja poczułam ukłucie w sercu. Takie same jak kiedyś.
- Nie wiem. Przestań się z nią spotykać, a jak będziesz chciał się spotkać ze swoją córką. To będę z tobą. Wtedy nie będę miała powodów do zazdrość.- powiedziała. Myślałam, że się na to nie zgodzi, ale się pomyliłam.
- Dobrze. Niech ci będzie, ale nie rób już takich scen. Dobrze?- ona tylko pokiwała głową, a on ją pocałował. Monica spojrzała na mnie. Chcąc wyczytać z mojej twarzy co czuje. W moich oczach zebrały się łzy, ale nie chciałam, żeby ten debil zobaczył jak mnie zranił. Monica jak to zobaczyła to wstała i podeszła do całującej się pary.
- Możecie iść gdzie indziej się pieprzyć my tu próbujemy pracować!- wydarła się im do ucha, a oni od razu się od siebie oderwali.
- Już się tak nie gorączkuj kochanieńka. Co Rockuś cie już zostawił?- zapytała jak jadowity wąż Emily.
- Nie, a ty lepiej uważaj, żeby twój kochany i idealny Rossiu cie nie zostawił.- odgryzła jej, a Emily oburzona wyszła. Szybko poszło.
- Lau możemy porozmawiać?- zapytał nie kto inny jak Ross.
- Nie. Mam jeszcze sporo pracy, a chce dzisiaj wcześniej wyjść, bo muszę odebrać Nikole.- odpowiedziałam, a on nie dawał jednak za wygraną.
- Prace możesz skończyć jutro, a teraz proszę pogadaj ze mną.- prawie mnie błagał.
- Chłopie zrozum, że ta oto pani nie ma ochoty z tobą rozmawiać.- powiedziała mu Monica, a ten dopiero teraz zrozumiał.
- Dobra. Ja będę już wychodzi wy w sumie też już możecie, a i widzimy się u Rydel.- powiedział szybko. Pocałował Monice w policzek i tak samo chciał zrobić ze mną, ale w porę się odsunęłam. Nie zamierzam się już z nim "zabawiać". Na pewno nie po tym co powiedział. Spojrzał się na mnie dziwnie, ale po chwili dał sobie spokój i wyszedł.
- Dobra, a teraz mi powiesz czemu jesteś taka wściekła na blondyna po tym co powiedział.- powiedziała Monica, ale ja nie mam zamiaru jej nic mówić.
- Nic po prostu myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi, ale najwyraźniej nie.- nagle zrobiło mi się strasznie smutno, nawet nie wiem czemu.
- Dobra nie przejmuj się tym idiotą, a teraz chodzi idziemy po moją księżniczkę, bo dawno jej nie widziałam.- powiedziała bardzo szczęśliwa na myśl, że zobaczy się z moją córeczką. Ja tylko się zaśmiałam i pociągnęłam blondynkę za sobą. Całą drogę do przedszkola Monica się wydurniała jakby była jeszcze nastolatką.
- Mama!- krzyknęła uśmiechnięta Nikola i mnie przytuliła.
- Cześć kochanie. Dzień dobry pani.- powiedziałam przytulając małą.
- Dzień dobry pani Lauro. Dawno pani nie widziałam.- powiedziała uśmiechnięta opiekunka Nikoli.
- Tak wiem, ale muszę pracować, a Vanessa siedzi w domu to się do czegoś przydaje.- zaśmiałyśmy się obie.
- Ciocia!- tak Nikola właśnie zobaczyła swoją ukochaną ciocie.
- Przepraszam ona tak cały czas.- powiedziałam do pani Marii.
- Nic nie szkodzi. Ja już muszę wracać do reszty dzieciaków. Więc odwidzenia.- powiedziała i odeszła.
- Dobra Moni ty idziesz do nas, a od nas pojedziemy do Dellci.- zarządziłam, a one tylko przytaknęły i pojechaliśmy do nas. Gdy już byłyśmy w domu musiałam zrobić małej jeść, bo była głodna zresztą nie tylko ona. Monica tylko dziwne na mnie patrzyła. No fakt coś dzisiaj jem wyjątkowo dużo. No może nie aż tak dużo, ale więcej niż zwykle. Gdy już byłyśmy najedzone przygotowałam sukieneczkę dla Nikoli, a Monica zaczęła ją czesać i ubierać. Znając życie zaraz przyleć Vanessa krzycząc, że się nie wyrobi.
- Ja się nie wyrobie!!- o wilku mowa.
- Spokojnie mamy jeszcze dwie godziny, a ubrania już ci przygotowałam!- odkrzyknęłam jej. W tym samym momencie przybiegła do mnie Nikola ubrana w śliczną białą sukieneczkę.
- I jak wyglądam mamusiu?- zapytała obracając się w okół własnej osi.
- Jak prawdziwa księżniczka. Teraz pomóż mamuś wybrać sukienkę co?- zapytałam, a ona tylko powędrowała do mojej szafy z uśmiechem. Szukała tak jak kiedyś Rydel jak pomagała mi się ubrać na randkę z Rossem.
- Masz założyć tą!- krzyknęła podając mi białą sukienkę w kolorowe kwiatki na ramiączkach przed kolanko.
- Dobrze kochanie. Chyba ty teraz będziesz ze mną chodzić na zakupy, a nie ciocia. Ja idę się przebrać, a ty wybierz coś dla cioci Moni.- powiedziałam całując ją w policzek. Mała znowu zagłębiła się w mojej szafie, a ja zniknęłam w łazience. Tam poprawiłam makijaż i jak już miałam zakładać sukienkę znów zrobiło mi się niedobrze. Po wszystkim umyłam zęby i wreszcie ubrałam sukienkę. Gotowa wróciłam do mojej córci.
- I jak wyglądam?- zapytałam dziewczynkę robiąc to co ona wcześniej.
- Jak królowa, bo ja jestem księżniczką.- powiedziała przytulając się do mnie.
- Nikki, a kto będzie królem?- zapytała Monica wchodząc do mnie do pokoju z Vancą.
- Jak to kto oczywiście, że tata. Bo tatuś po nas przyjedzie prawda?- drugą część zdania skierowała do mnie.
- Nie kochanie z tatą zobaczysz się dopiero u cioci.- powiedziałam przytulając ją.
- Ciociu masz tu sukienkę mamy i się przebież.- rozkazała Monice Nikola. Blondynka nic nie mówiąc zniknęła w łazience. Długo tam nie była, bo zaraz wyszła.
- Zapomniałam wam powiedzieć, że przyjedzie po nas Riker.- powiedziała Ness, która siedziała na moim łóżku. Jak to powiedziała to zaraz trzasnęły drzwi.
- Dziewczyny jesteście?!- tak to był Rik, bo kto inny.
- Tak już idziemy!- odkrzyknęła mu czarnowłosa i wzięła Nikole na ręce. Udałyśmy się wszystkie na dół.
- Cześć kochanie.- powiedziała moja siostra, a on ją pocałował.
- Błagam nie przy dzieciach.- powiedziałam, a oni się od siebie oderwali.
- Cześć Lau i Moni. Jedziemy?- zapytał, a my pokiwałyśmy tylko głowami i wyszłyśmy z nim. Ja jeszcze zamknęłam dom i ruszyliśmy do domu Ratliffów.


~`*~`
Mam nadzieje, że cieszycie się, że rozdział jest już dzisiaj. Dzisiaj już na pewno wstawię jeszcze 15. Tylko komentujcie błagam was. Chce też wam podziękować za komentarze pod rozdziałem 14. Jak tak dalej będziecie komentować to rozdziały będą o wiele częściej.

6 komentarzy:

  1. OMG! OMG! OMG! OMG! OMG! OMG! OMG! OMG! OMG!
    LAURA W CIĄŻY!
    TAK! TAK! TAK! TAK! TAK! TAK!
    Niech sie okaże że Lau jest w ciąży! YAAAY!
    Ale byłoby super! Tylko ta pieprzona Emily wszystko psuje -,-
    Ale i tak rozdział cudowny
    Czekam z wielką niecierpliwością na następny rozdział! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli Laura jest w ciąży to po prostu... nawet nie wiem co zrobię ale się mega cieszę!!!! Ross zachował się jak dupek mówiąc, że nic do Laury nie czuje!!! OMG nie mogę się doczekać następnego rozdziału!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Laura czyżby była w ciąży ?! Mam nadzieje że tak ! <3
    z niecierpliwością czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem o co chodzi Ross'owi ,Raz mówi że ją kocha a później że nie

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział.
    Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hyhyhy no i jest troszke Raury ^^
    (Masz szczęście) :'D
    Boże Laura w ciąży?! AAAAAAAAA! Bobasek ich zbliży? Hyhyhy ^^
    Bosz ta Emily to jakaś psycholka, wszędzie jest i wszystko słyszy no ja nie moge ;-;
    Nie spodziewałam się nexta, ale zaskoczyłaś mnie i to pozytywnie ❤
    Niech kurde Laura mu wygarnie kurde i niech on kurde oświadczy sie jej kurde bo nie wyczymie z tym Rossem kurde na dwa fronty kurde mu sie zachciało KURDE ;-;
    Rikessa tak słodka, awww *-*
    Czekam na nexta ^^
    Wenyyy ❤
    I ciesze sie że nie zmarnujesz talentu ;)

    OdpowiedzUsuń