wtorek, 21 kwietnia 2015

Rozdział 13

Przepraszam, że mnie długo nie było, ale reszta na dole. Błagam przeczytajcie notkę!
~`*~`

Emily cała czerwona stała nad blondynem nic nie mówiąc. Widziałam po minie Rossa, że boj się, że mogła nas widzieć, ale blondynka nawet mnie nie zauważyła.
- Emily co się stało?- zapytał przestraszony.
- No, bo byłam dzisiaj w salonie gdzie kupuje suknie.- zaczęła, ale Ross jej przerwał.
- No i co się tam stało?- mówił coraz bardziej przerażony.
- Przecież mówię. Byłam tam, a oni do mnie, że nie będzie mojej sukni na nasz, ślub bo nie mają takiego materiału i nie zdążą takiej zrobić, a inne są dla głupich idiotek co są biedne jak kapcie.- skończyła mówić, ale zaczęła płakać. Ross widząc to szybko ją przytulił i pocieszał. Ja nie wiedziałam co nam robić. Jednak to było dla mnie głupie płakać o jakąś durną sukienkę. Jak masz możliwość wybrania sobie innej, ale cóż z głupotą nie wygrasz. Stałam tam jeszcze kilka minut i patrzyłam na tych "zakochaniców", ale w końcu postanowiłam o sobie przypomnieć.
- Ross jak już skończyliśmy to mogę wrócić do domu?- zapytałam blondyna, a on się oderwał od swojej "ukochanej", a ona dopiero teraz mnie zauważyła.
- Tak, ale jak chcesz to mogę cie podwiesić.- zaproponował uśmiechnięty. Już miałam odmówić, ale przerwał mi krzyk wściekłej Emily.
- No ty chyba sobie żarty robisz?!- krzyknęła tak głośno, że dam sobie rękę uciąć, że było ją słychać w całej firmie. I dzięki Bogu nikogo nie ma.
- Nie czemu?- zapytał Ross nie rozumiejąc o co jej chodzi.
- Temu, że ta dziwka próbuje mi ciebie zabrać! Jeszcze masz z nią dziecko i jest twoją byłą! I ty się kurwa pytasz czemu!!- darła się jak pojebana, ale jej się nie dziwie. Skoro go naprawdę kocha to chyba na prawo.
- Emily przestań! Nie chce dzisiaj słuchać twoich wybuchów zazdrość! Zrozum to w końcu, że Laura jest tylko moją przyjaciółką i nic do niej nie czuje!- krzyknął, a mnie to zabolało. Tak wiem, że nie powinnam się w to angażować, ale ja go nadal kocham i już nie mogę tego dalej ciągnąć.
- Ross nie musisz mnie odwozić, bo przyjechałam samochodem Van więc dzięki za propozycje, ale nie skorzystam. Tak więc cześć widzimy się jutro w pracy i na kolacji u Rydel.- powiedziałam i wyszłam szybko. Już chciałam odjechać, ale zatrzymam mnie nie kto inny jak Ross. Co on tu jeszcze robi? Chyba powinien pocieszać Emily? No czego on jeszcze chce? Pokazałam mu, żeby wsiadł. Tak też zrobił.
- To o co chodzi?- zapytałam, gdy blondyn siedział wygodnie koło mnie.
- No, bo Em tak się wnerwiła, że powiedziała, żebym dzisiaj do domu nie wracał i pomyślałem, że przenocujesz mnie jedną noc.- poprosił, a raczej stwierdził, a mnie zatkało.
- A nie pomyślałeś, że jak dowie się, że spałeś u mnie to jeszcze bardziej się wnerwi?- zapytałam.
- Nie, bo się nie dowie.- powiedział pewnie. - No proszę. Przygarnij mnie na tą jedną noc.- dodał i zrobił minę szczeniaczka, której nie umiem się oprzeć.
- Dobra niech ci będzie, ale jak twoja narzeczona zechce mnie zabić to Van zabije ciebie.- powiedziałam i ruszyłam do domu. Przez całą drogę Ross mnie rozpraszał i mówił, że chce się przytulić i buzi.
- Ross do jasnej cholery ty coś ćpałeś czy co??- zapytałam, gdy byliśmy już przed moim domem.
- Nie tylko strasznie mnie kręcisz w tych ciuszkach.- powiedział, a ja się zaśmiałam i pociągnęłam go do domu.
- Mama!- krzyknęła Nikola już z kuchni i szybko przybiegła.
- Cześć kochanie.- powiedziałam i ją mocno przytuliłam.
- Tatuś!?- zapytała z niedowierzaniem, gdy zobaczyła blondyna.
- Cześć księżniczko.- powiedział i wziął ją na ręce. Weszliśmy do kuchni, a tam była Vanessa i mogłam się tego spodziewać, bo z Rikerem.
- Mogłam się spodziewać, że zastane ciebie Rik u mnie.- powiedziałam i go przytuliłam.
- No, a ja się nie spodziewałem, że spotkam dzisiaj u ciebie mojego młodszego braciszka.- powiedział zadziornie.
- Przyszyłem do córki.- powiedział młodszy blondynek na swoją obronę. No fajnie wiedzieć, że mnie się już wstydzi.
- Proszę się nie kłócić przy dziecku, a ty blondi powiedz prawdę dlaczego tutaj jesteś.- powiedziała Van jak zwykle niezawodnie.
- No dobra, Emily coś odwaliło i wywaliła mnie z domu, ale tylko na dzisiaj.- powiedział uśmiechnięty. Ta na pewno na tylko dzisiaj, a tym bardziej jak się dowie gdzie nocował.
- Myślałam, że powiesz coś w stylu, że przejrzałeś na oczy i wolisz Lau i Nikki od tej całej Emily, ale jak chcesz.- powiedziała Van. Ja ją kiedyś zabije. Obiecuje!
- Vanessa przestań.- skarciłam ją, bo mogła powiedzieć o słowo za dużo.
- Dobra naleśniki macie na talerzu. Nikola już jest wykąpana i wszystko to tylko niech obejrzy jakąś bajkę i może iść spać, a teraz na razie wrócę rano, jak będziecie iść do pracy.- powiedziała mi siostra, a ja nie wiedziałam o czym ona mówi.
- Zaczekaj, a ty gdzie idziesz?- zapytałam.
- Ja idę do Rikusia, żebyście mogli być tylko we trojkę, a tak na serio to nie wiedziałam, że przyjdziesz z Rossim. Pa.- wyjaśniła całując mnie w policzek.
- Ciociu, a przyjdziesz z wujkiem jutro mnie zaprowadzić do przedszkola?- zapytała jeszcze Nikola.
- Jasne smerfetko, że przyjdę i może jutro już nie weźmiemy wujka co??- zapytała czarnowłosa. Ta na pewno już to widzie jak ona wytrzymuje bez boskiego Rikera. Tak samo jak wytrzymywała bez niego w NY.
- Ale wujek może się obrazić.- mówiła moja córcia, a ja nie mogłam wytrzymać, ze śmiechu.
- No właśnie wujek się obrazi.- powiedział oburzony Riker. Nikola już chciała coś powiedzieć, ale zatkałam jej usta ręką, bo ona jak się rozgada to nie ma końca.
- Dobra idźcie już, bo się zaraz jeszcze pokucie czy co. Bawcie się dobrze.- powiedziałam.
- Wy też. Tylko pamiętaj Ross, że dziecko jest w domu.- powiedział Rik. Dzięki za ostrzeżenie jak bym nie wiedziała. Jednak on nic się nie zmienił. Nadal jest takim debilem jakim był.
- Dzięki brat będę o tym pamiętał.- powiedział Ross i tak jakby wypchnął go z domu. Ja się tylko cicho zaśmiałam i znów weszłam do kuchni, bo była bardzo głodna.
- Dobra to kto chce naleśniki?- zapytałam, gdy Nikola i Ross weszli do kuchni.
- Ja!!- krzyknęli chórem, a ja zaczęłam podgrzewać nasze pyszne danie. Jak je przygotowywałam to Nikki poszła do swojego pokoju. Więc zostałam sama z Rossem. I już po chwili chłopak stał za mną i obejmował mnie w pasie. Jak na razie mi to nie przeszkadzało, ale do czasu jak zaczął mnie całować po szyj. To już było trochę za dużo, a tym bardziej jak Nikola była w domu.
- Przestań.- powiedziałam odsuwając go od siebie. Jednak on się nie poddawał i znów zaczął mnie całować.
- Powiedziałam przestań!- teraz już krzyknęłam.
- Dobra już się tak nie denerwuj.- powiedział jak zwykle spokojnym głosem. Ja w tym samym czasie skończyłam podgrzewać naleśniki.
- Nikola chodzi jeść!- krzyknęłam, a dziewczynka po chwili była już z nami w kuchni.
- Mamusiu, a czemu wcześniej krzyknęłaś na tatę?- zapytała, a ja byłam zaskoczona, że w ogóle to słyszała, ale mogłam się tego spodziewać.
- Bo tatuś był nie grzeczny.- powiedziałam trącając ją w nosek, a ona na to się słodko zaśmiała.
- Czyli jak ja też będę nie grzeczna to też będziesz na mnie krzyczeć?- nie no ona to czasami potrafi wymyślić pytanie.
- Tak i będę też bardzo zła jak nie zjesz wszystkich naleśników.- powiedziałam udając zły ton, a Nikola zabrała się za jedzenie. Jak już wszyscy byli najedzeni Nikola powiedziała, że chce obejrzeć bajkę, więc się zgodziliśmy. Zasiedliśmy na kanapie, a Nikola oczywiście w środku i oglądaliśmy bajkę. Jak bajka się już kończyła, zauważyłam, że mała zaczęła usypiać przytulona go Rossa. Blondyn się tylko uśmiechnął i wziął ją na ręce. Zaniósł ją do pokoju, a ja ją pocałowałam w czoło i jak chcieliśmy już wyjść Nikki przebudziła się na chwilkę.
- Chcę, żeby już zawsze było tak jak jest dzisiaj.- powiedziała i zasnęła. Bardzo mnie zaskoczyły te słowa, ale wiem jak bardzo brakuje jej ojca. Nie to, że Ross jest zły, albo co, ale sama wychowałam się tylko z mamą, a ojca miałam tak jak Nikola Rossa. I wcale to nie jest przyjemne. Na początku było całkiem fajnie, bo tata często do nas przychodził, ale później zaczął coraz mniej i mniej, aż w końcu przestał całkowicie. Mama też nie wiedziała czemu. Dowiedziałyśmy się dopiero na świętach u babci czyli mamy taty, że ma nowe dziecko z tą żmiją, z którą zdradził mamę. Dlatego też Van cały czas mnie namawiała do powrotu do LA. Nie chciała, żeby Nikki też miała takie życie bez ojca. Więc muszę bardzo się starać, żeby Ross jej nie skrzywdził. Ona jest całym moim światem nie może cierpieć za moje błędy. Więc postaram się ze wszystkich sił żeby nie przeżywała tego co ja.
- Lau wszystko dobrze?- zapytał chłopak przytulając mnie od tyłu. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że stoję cały czas wpatrzona w blondyneczkę, która słodko i niewinnie śpi na łóżku.
- Tak tylko przypomniał mi się ojciec, ale to nic takiego.- powiedziałam, a on obrócił mnie w swoją stronę i mocno przytulił.
- Nie myśl już o tym. To był skończony idiota, żeby zostawić takie trzy piękne kobiety w sumie to ty i Van jeszcze byłyście małymi dziećmi, ale co z tego. Dla jakiejś szmaty.- tak Ross zawsze tak mówił, bo miał wyjątkowo dobre kontakty z moją mamą, ale nie widzieli się od mojej przeprowadzki. No, ale mówi się trudno, a ojca nigdy nie poznał. I to mnie najbardziej cieszy.
- Dziękuje jesteś kochany.- powiedziałam, a on nachylił się i mnie delikatnie pocałował. Po krótkiej chwili oderwaliśmy się od siebie.
- I co już lepiej?- zapytał uśmiechnięty.
- Tak i to bardzo.- powiedziałam zgodnie z prawdą.
- To co idziemy spać?- zapytał, a ja pokiwałam głową na tak. Wyszliśmy z pokoju małej i poszliśmy do mojej sypialni. Ja szybko jeszcze poszłam pod prysznic i wróciłam do pokoju już w piżamie. Byłam wyjątkowo zmęczona więc po chwili zasnęłam. Nawet nie wiem kiedy przyszedł Ross.

 ~`*~`

Napisałam nam nadzieje, że się cieszycie. Więc tak chce się zapytać czemu nikt nie skomentował mojego ostatniego posta z TB. Wiecie jak mi jest smutno widzieć dużą ilość wyświetleń, a ani jednego komentarza. To naprawdę smutne. Proszę tylko ten skomentujcie. To dla mnie bardzo dużo znaczy, bo przynajmniej mam motywacje do dalszego pisania. Do końca tego bloga nie zostało dużo rozdziałów. Wiem też długo mnie tu nie było, ale szkoła i tak dalej. Nadrobię obiecuje. Jak mi się uda dokończyć rozdział 14 to dzisiaj postaram się do jeszcze dodać, ale nic nie obiecuje. Jak coś pojawi się jutro.
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!!!!

7 komentarzy:

  1. Nie rozumiem postępowania Laury.Wie,że Ross się żeni i ją traktuje praktycznie jak kochankę.Nie chce zostawić Emily dla Laury.Mam nadzieję,że Lau se to sobie uświadomi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy raz jestem na tym blogu, ale... spodobał mi się i to bardzo ;) Czekam na next z niecierpliwością ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Szkoda, że Ross i Laura nie są na razie ze sobą. Oby Ross zerwał z tą debilką i poszedł do Laury. Jak ja nie lubię tej Eveliny, że yghhhrrrr. Czekam na next!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurde! Ale to było dobre! Tylko ta Emily.... Żeby zdechła! A rozdział zajebisty! Czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nienawidze Emily -,- xD
    Ross taki słodki <3
    Rozdział jest cudowny czekam na next ❤

    OdpowiedzUsuń
  6. Wowowowowo gdzie Raura? Hmmm?
    Dopiero zaczęłam historie z tym blogiem a ty mi tu kufffa gadasz o końcu? O nie nie nie! Nie zgadzam sie! ;-;
    I niech ta Emily Srili czy jak jej tam wybuchnie bo mam chcęć pierdyknąć ją klapkiem w twarz, ugh.
    I ja chce RAURE!
    RAURE
    RAURE
    I JESZCZE RAZ RAURE! *-*
    I wgl Nikki dobrze gada! Mądre dziecko :') Pewnie jest za Raurą, więc wiesz co masz zrobić ;-;
    No a teraz czekam na nexta (i Raure) ^^

    OdpowiedzUsuń