niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział 6

 Proszę przeczytajcie NOTKĘ pod spodem!
 ~*~
 Poszłam otworzyć, a w drzwiach stała moja siostra.
- Vanessa co ty tutaj robisz? Miałaś zostać w NY.- powiedziałam i ją mocno przytuliłam.
- Postanowiłam do ciebie przyjechać, bo się za wami stęskniłam.Gdzie jest moja księżniczka?- wyjaśniła i weszła do środka.
- Ogląda bajkę, chodzi.- pociągnęłam ją za sobą do salonu.
- Ciocia!- krzyknęła Nikki i mocno przytuliła czarnowłosą.
- Też się za tobą stęskniłam.- powiedziała i puściła moją córkę. Bajkę obejrzałyśmy do końca.
- Kochanie czas iść spać.- powiedziałam do Nikoli.
- Mamusiu, ale ja nie chcę.- powiedziała i ziewnęła.
- Właśnie widzie jak nie chcesz. Chodzi.- powiedziałam i wzięłam ją na ręce. Poszłam z nią do jej pokoju. Przebrałam w piżamę i położyłam na łóżku. Co mnie zdziwiło to to, że usnęła bardzo szybko i bez bajki na dobranoc. Zeszłam więc na dół, gdzie siedziała Van.
- To opowiadaj co się ostatnio działo.- powiedziała z iskierkami w oczach. Ta ona nadal liczy na to, że opowiem jej historie niczym z filmu z ostrym sexem w tle.
- Nic tylko dostałam pracę w biurze Rossa i spotkałam Rydel. Tyle.- skończyłam mówić, a ona nadal na mnie patrzyła.
- Co? To nie było z Rossem żadnego ruchania na biurku czy co?- pytała. Ta to cała Van.
- Nie masz na co liczyć. On ma narzeczoną, z którą za dwa miesiące bierze ślub.- wytłumaczyłam jej, a ona spojrzała na mnie ze współczuciem.
- Kochanie tak mi przykro, ale powiedziałaś mu, że Nikola to jego córka, a Nikki wreszcie, że ma tatę?- spojrzała na mnie wyczekująco.
- Tak nawet Delly wie.- powiedziałam, a ona by mnie wzrokiem zabiła jakby mogła.
- Delly się z tobą widziała, a do mnie nawet nie zadzwoniła. To nie fer.- powiedziała oburzona.
- Nie przejmuj się tym tak.- starałam się ją pocieszyć.
- Dobra, ale jutro zabierasz mnie ze sobą do pracy.- powiedziała, a raczej rozkazała.
- Tak jest kapitanie, a teraz chodzi spać.- powiedziałam i popchnęłam ją w stronę schodów.
- Też cię kocham wiesz.- powiedziała z sarkazmem wyczuwalnym na pół metra. Ona nigdy nie lubi jak jej rozkazuje. Uważa, że jak jestem to nie mam prawa jej rozkazywać tylko ona mi. Na pewno jej niedoczekanie.
- Wiem, a teraz wypad mi stąd.- powiedziałam, a jej już nie było. Szybko poszłam się umyć i przebrać do łazienki. Po nie całej godzinie wyszłam. Sprawdziłam jeszcze telefon przed pójściem spać. I jak się okazało miałam 30 nieodebranych połączeń od samego Rossa. Ciekawe co chciał, ale pewnie to nic ważnego. Położyłam się do łóżka i szybko zasnęłam. Rano obudziłam się o 7.33. Co!!!!!! Przecież ja się spóźnię się!! Czemu nikt mnie nie obudził? Jeszcze Nikole do przedszkola muszę zaprowadzić. Szybko wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Ubrałam się w białą koszulę i obcisłą, czarną, krótką spódniczkę. Zrobiłam delikatny makijaż, a włosy spięłam w luźnego koka. Gotowa zeszła na dół, a tam już na mnie ze śniadaniem czekały Van i Nikola.
- Mamusiu ślicznie wyglądasz.- powiedziała moja córka przytulając się do mnie.
- Dziękuje kochanie. Ty też ślicznie wyglądasz.- powiedziałam całując ją w główkę.
- Mała ma rację powalisz Rossa na kolana w tym stroju i nie tylko jego.- rzekła Van puszczając mi oczko.
- Przestań! Co na śniadanie?- zapytałam siadając przy stole.
- Naleśniki. Masz i jedz tylko szybko, bo się spóźnisz.- powiedziała, a ja sobie spokojnie jadłam. Popatrzyła na mnie jak na idiotkę.
- No na co się tak patrzysz?- spytałam.
- No bo coś ci nie śpieszno do tej pracy.- powiedziała nadal patrząc na mnie jak na idiotkę.
- Daj spokój, każdemu zdarza się zaspać. Po za tym jak sobie poczeka to nic mu się nie stanie.- powiedziałam spokojnie i dokończyłam jeść moje śniadanie. Jak już skończyłam poszłyśmy do samochodu.
- Mamusiu, a spotkam się dzisiaj z tatą?- zapytała mnie Nikki jak jechałyśmy.
- Nie wiem kochanie, ale chyba nie.- powiedziałam, a mała posmutniała.
- Pszczółko nie smuć się. Tata na pewno się z tobą dzisiaj spotka.- próbowała ją pocieszyć Vanessa.
- Na pewno?- spytała nie pewnie blondynka.
- Tak na pewno.- powiedziałam i się do niej uśmiechnęłam. Gdy dojechaliśmy na miejsce poszłyśmy odprowadzić małą.
- O dzień dobry Nikola. Widzie, że dzisiaj nie przyszłaś tylko z mamusią.- powiedziała miło do mojej córki pani Marii.
- Dzień dobry. Tak to moja ciocia.odpowiedziała Nikola.
- Kochanie idź do grupy.- powiedziałam całując małą w policzek. Ona tylko jeszcze przytuliła Vanesse i poszła do swoich koleżanek.
- To moja siostra Vanessa, Van to pani Marii opiekunka Nikki.- powiedziałam.
- Dzień dobry.- powiedziała czarnowłosa i podała rękę pani Marii.
- Więc dzisiaj Nikole odbiera ciocia tak?- zapytała dla pewność.
- Tak Nikole dzisiaj odbiera Van, a teraz będziemy już iść bo ja jestem już spóźniona do pracy.- powiedziałam i pożegnałam się z panią Marii. Zabierając ze sobą Vanesse wyszłam z budynku. Do biura nie jechałyśmy długo. Gdy tylko znalazłyśmy się na miejscu dostrzegłam tam blondynkę. Czekaj jak ona miała na imię. Monica? Tak Monica!
- Dzień dobry.- powiedziała miło.
-Błagam nie mów do mnie jak do starszej osoby. Laura jestem.- powiedziałam i się do niej uśmiechnęłam.
- Dobrze, a więc ja to Monica.- powiedziała i mnie przytuliła.
- Co to za czułe powitanie beze mnie?- zapytała Ness za moimi plecami. Oderwałam się od Moni i spojrzałam na siostrę.
- - Van to Monica, Moni to moja siostra Vanessa.- powiedziałam, a one się przytuliły. Chwilę gadałyśmy do puki nie przeszła Delly.
- Moni jest może mój zacny braciszek?- zapytała i chyba jak na razie mnie, ani Van nie zauważyła.
- Jest, ale nie sam tylko z tą całą Emily.- powiedziała i się skrzywiła. Coś mi się wydaje, że za nią nie przepada.
- Nie no zawsze jak mam do niego sprawę to musi się migdalić z Emily!- krzyknęła wkurwiona blondynka.
- Ryd spokojnie.- powiedziałam podchodząc do niej.
- Lau! Co ty tutaj robisz?- zapytała i popatrzyła na mnie jak na ducha.
- Z tego co wiem to pracuje bo twój braciszek mnie przyjął wczoraj do pracy.- powiedziałam jakby to było normalne. Dziewczyna tylko krzyknęła i mnie przytuliła. Bardzo mocno, za mocno.
- Delly, kochanie dusisz.- ledwo co powiedziałam.
- Dobra Delly puść, bo mi siostrę udusisz!- krzyknęła Vanessa, a blondynka popatrzyła na nią jak na zjawę.
- Vanessa to na prawdę ty?- zapytała i zaczęła obmacywać ją po twarzy(?)
- Tak to ja. Też się ciesze, że cię widzie. Weź mnie już puść!- powiedziała czarnowłosa, a blondi ją puściła, ale zaraz zaczęła ją dusić.
- Rydel puść! Nie dobry piesek! No puść proszę!- darłyśmy się tak z Monicą z 10 minut, aż w końcu z gabinetu wyszedł Ross ze swoją niewiastą. Ross miał rozpiętą koszulę i poczochrane włosy, a ona rozmazaną szminkę i podwiniętą spódnicę do góry. Czy oni się tam pieprzyli? Czy tylko zaczynali, a nasze wrzaski im przerwały? Dobra nieważne. To mnie wcale nie obchodzi. Jest dorosły i może robić co chce.
- Co tu się dzieje i kogo dusi moja siostra?- zapytał  rozkojarzony blondyn.
- Twoja siostra właśnie dusi moją siostrę! No co tak stoisz! Zrób coś!- krzyknęłam zrozpaczona, a chłopak tylko podszedł do swojej siostry.
- Delly, Ell przyszedł!- krzyknął jej do ucha, a ta od razu popędziła na górę.
- Czemu ja na to nie wpadłam.- pacnęłam się w czoło, a Ross razem z Monicą zaczęli się ze mnie śmiać.
- Bo nie jesteś mną.- powiedział chłopaka i pokazał mi język.
- Bardzo śmieszne po prost się uśmiałam, że cho cho!- powiedziałam i podeszłam do swojego biurka.
- Vanessa co ty tutaj robisz?- zapytał zdziwiony blondyn.
- Też miło cię widzieć blondi.- odpowiedziała z tą swoją ironią w głosie.
- No też się ciesze, ale co ty tutaj robisz?- zapytał jeszcze raz.
- Przyjechałam odwiedzić moją siostrę i siostrzenicę, a co nie wolno?
- Wolno, ale ja nie rozumiem czemu jesteś w mojej firmie.- no to teraz chyba każdy rozumie o co mu chodzi.
- Chciałam zobaczyć gdzie pracuje moja siostrzyczka, a jak się dowiedziałam, że z wami to was chciałam zobaczyć. Bo nie widzieliśmy się cztery lata.- objaśniła mu, a ja zwijałam się ze śmiech. Choć nawet nie wiem z czego.
- Dobra chodzi tu do mnie.- powiedział i rozłożył szeroko ramiona. Moja siostra tylko popatrzyła na niego jak na idiotę.
- Seri myślisz, że się do ciebie przytulę?- zapytała poważnie Van.
- No w sumie to byś mogła.- powiedział i zrobił smutną minę. Van chyba dała się przekonać, bo się do niego przytuliła.
- Van uważaj, bo jak Riker się dowie to będzie zazdrosny.- powiedziałam, a ona oderwała się od blondyna.
- Bardzo śmieszne!- krzyknęła oburzona. Ross zaczął się śmiać, ale jak Ness na niego się spojrzała to od razu przestał.
- Rossy, kochanie ja będę już szła. Spotkamy się wieczorem prawda?- odezwała się do tej pory milcząca Emily.
- Ta oczywiście.- powiedział i ją pocałował. Łłee to jest obrzydliwe. Chyba zaraz zwymiotuje.
- Fuuuuuuuu!!!- krzyknęły dziewczyny, a tamci się od siebie oderwali. Emily wyszła.
- Van, a może ty też byś już tak sobie poszła?- zapytałam siostrę.
- E tam u was jest weselej.
- Chce ci tylko przypomnieć, że masz iść za godzinę po Nikole. Nie zapomnij i spieprzaj do domu!- krzyknęłam, a ona z jękiem wyszła.
- Lau możemy porozmawiać?- zapytał Ross.
- Wiesz mam dużo pracy, może później.- powiedziałam, a on poszedł do swojego gabinetu.
- Czemu go unikasz?- zapytała mnie Monica.
- Nie unikam go tylko nie chce z nim gadać.
- Mi się wydaje jednak, że chodzi o to, że ty go nadal kochasz, ale jest ci przykro, że ma narzeczoną. Więc próbujesz go unikać na wszystkie możliwe sposoby. Bo myślisz, że dzięki temu się odkochasz. Powiem ci jedno kochana nie licz na to, że się odkochasz teraz jak przez cztery lata tego nie zrobiłaś.- skończyła mówić, a mnie zamurowało. Skąd ona tyle o mnie i Rossie wie?
- Ja go wcale nie kocham.- powiedziałam pewnie. Choć czuje jakbym sama siebie oszukiwała. I to jest prawda samom siebie oszukuje bo go kocham.
- Wmawiaj to sobie, ale wiedz, że mnie i tak nie oszukasz.- powiedziałam i wyszła po kawę. Ja za to myślałam o tym co powiedziała mi przed chwilą blondynka. Ona może mieć racje z tym, że się nie odkocham. Jak w NY nie dałam przez cztery lata, gdzie go w ogóle nie widziała. To teraz jak będę go oglądać codziennie to tym bardzie się nie odkocham. Po chwili weszła blondynka, ale ja nawet nie zwróciłam na nią uwagi.
- Lari, ktoś do ciebie.- powiedziała, a ja dopiero teraz wróciłam do świata, żywych.
- Nikola skąd się tutaj wzięłaś?- zapytałam, bo tym gościem okazała się moja własna córka.
- Ciocia mnie przywiozła.- powiedziała rozglądając się po pomieszczeniu.
- To gdzie jest ciocia?- zapytałam córkę, ale była tak pochłonięta rozglądaniem się po budynku, że mi nie odpowiedziała.
- Van jest na parkingu, mała jej zwiała, a że mnie wczoraj widziała to jak mnie zobaczyła to podbiegła i poprosiła, żebym ją do ciebie przyprowadziła.- wytłumaczyła mi Monica, a ja się zdziwiłam.
- Kochanie czemu ciocia cię tu przywiozła?- zapytała, gdy dziewczynka przestała rozglądać się po budynku.
- Bo chciałam zobaczyć tatę.- powiedziała, a jak na zawałowanie blondyn wyszedł z gabinetu. - Tatuś!- krzyknęła jak go tylko zobaczyła.
- Cześć misiek. Co ty tutaj robisz?- zapytał Ross trzymając ją na rękach.
- Ciocia mnie przywiozła.- powiedziała uśmiechnięta i jeszcze bardzie wtuliła się w Rossa.
- Zapomniałaś dodać, że po drodze zwiałaś cioci.- powiedziałam, a blondyn popatrzył po mnie zdziwiony. - Co się na mnie tak patrzysz?- zapytałam.
- Jak to zwiała Vance?- zapytał nadal będąc zdziwionym.
- Normalnie matole.- tym razem odezwała się Monica. Po chwili w biurze pojawiła się też Van. Strasznie zdyszana. Co ona maraton przebiegła czy co.
- Nikola ty zdrajco nigdy więcej tak nie uciekaj.- powiedziała Van na jednym tchu i zgięła się w pół.
- Dobra powiedz mi lepiej jak wy się tu w ogóle znalazłyście.
- No bo Nikki zaczęła marudzić, że chce zobaczyć tego białego szczyla. Więc ją przywiozłam, tylko na parkingu mi zwiała.- powiedziała bardzo słabo.
- Ej, ja nie jestem białym szczyle!- oburzył się Ross.
- Jesteś już i zawsze byłeś.- powiedziała jak zawsze miła Van. Ona nigdy go nie lubiła, a tym bardziej jak zaczęliśmy chodzić. Dopiero go tak bardzo znienawidziła jak się dowiedziała o ciąży. Co to się działo.
- Nikola czemu to zrobiłaś?- zapytałam kucając przy córce.
- Bo chciałam zobaczyć tatę, a wy mi obiecałyście, że go dzisiaj zobaczę więc chciałam teraz.- powiedziała i się słodko uśmiechnęła.
- Kochanie, ale tata by przyszedł na wieczór.- powiedziałam, a Ross spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem. -No co cię tak patrzysz?- zapytałam, bo zaczął mnie wkurzać.
- Nic tylko tak jakoś. Nikki, ale mama ma rację bym do was przyszedł, ale później. Więc teraz zmykaj z ciocią do domu, a ja do ciebie przyjdę na wieczór.- powiedział, a mała tylko kiwnęła głową i go przytuliła.
- No do chodzi idziemy.- powiedziała Van już normalnym głosem. Nikki tylko jeszcze mnie przytuliła i wyszła razem z Van.
- Lau możemy porozmawiać?- zapytał mnie chłopak.
- Tak jasne.- powiedziałam i poszłam z nim do jego gabinetu.
- To co tam u ciebie?- zapytał jak jakiś idiota.
- Wiesz jak to nic ważnego to muszę iść.- powiedziałam i już chciałam wyjść, ale mnie zatrzymał.
- Chciałem wiedzieć czemu mnie unikasz.- powiedział, a ja się zdziwiłam.
- Ja cię nie unikam tylko próbuje pracować.- znów próbowałam wyjść, ale tym razem pociągnął mnie do siebie za rękę. Wylądowałam między jego nogami, a on opierał się o biurko. Byliśmy blisko siebie, za blisko na moją wole. Jeszcze do tego spojrzał mi w oczy. Tak jeszcze tego brakowało.
- Niezmiernie mnie podniecasz w tych ciuszkach.- powiedział i nie czekając na moją odpowiedzi po prostu mnie pocałował. Na początku nie oddawałam pocałunku, ale po jakiś czasie poddałam się i oddałam jego namiętne pocałunki. Całowaliśmy się coraz namiętniej, a blondy położył swoje dłonie na moich pośladkach i zaczął je ściskać. Ja nie byłam mu dłużna bo po chwili zaczęłam rozpinać mu koszule i jeździć palcami po jego nagim już torsie. Rossowi chyba znudziła się zabawa moimi pośladkami, bo zaczął rozpinać mi koszule. Nie wiem jak by się to skończyło gdyby ktoś nie zapukał do drzwi.
- Kurwa!- krzyknął i zaczął zakładać koszule. Ja zrobiłam to samo.
- Proszę!- powiedział bardzo zły.
- Nie chcę przeszkadzać, ale twoja narzeczona zaraz tu będzie.- powiedziała Monica i wyszła.
- To nigdy więcej ma się nie powtórzyć.- powiedziałam oschle i zanim wyszłam usłyszałam głos chłopaka, który mówi "podobało jej się". Zarumieniłam się i wyszłam. Akurat jak wchodziłam minęłam się z Emily. Zaczęła mi się dokładnie przyglądać, a ja bez słowa wróciłam do swojej pracy. Po jakiejś godzinie wyszli z gabinetu w takim samym stanie jak rano. Ten debil, albo jest nie wyżyty, albo po prostu głupi. Oczywiście dziewczyna zanim wyszła musiała namiętnie go pocałować. Monica, żeby na to nie patrzeć po prostu wyszła, a ja musiałam zostać. Po jakiś 15 minutach wreszcie się od siebie odessali, a wielka pani wyszła. Blondyn jak tylko jego pani odeszła podszedł do mnie. Nachylił się i zaczął namiętnie całować po szyj. Na początku się poddałam, ale po chwili sobie przypomniałam, że zaraz wróć Monica. Odepchnęłam go od siebie delikatnie, a on popatrzył na mnie zdziwiony.
- Zaraz Monica wróć.- powiedziałam, a on jakby zrobił się zawiedziony. Nachylił się jeszcze raz i pocałował delikatnie, ale tym razem w usta.
- Blondi weź się opanuj.- powiedziałam odpychając go mocniej. On tylko się zadziornie uśmiechnął i poszedł do siebie. Po chwili wróciła Monica.
- Laura jak chcesz to możesz już iść do domu.- powiedziała i się od mnie uśmiechnęła.
- Dziękuje.- powiedziałam i całując ją w policzek wyszłam. Ciekawi mnie mina Rossa jak zobaczy, że mnie już nie ma. Do domu dotarłam szybko.
- Mama, a gdzie tata?- zapytała Nikola mocno mnie tuląc.
- Tata przyjdzie później, a teraz chodzi idziemy robić naleśniki. Gdzie jest ciocia?- udałam się z małą do kuchni.
- Ciocia jest w salonie z moim nowym wujkiem.- powiedziała ucieszona blondyneczka.
- Kochanie, a jak ten wujek ma na imię?- spytałam stawiając córkę na stole.
- Riker chyba, nie, tak na pewno Riker i jest podobny do tatusia.- powiedziałam znów się do mnie przytulając. Wzięłam ją na ręce i udałam się z nią do salonu.
- Co się tu tutaj dzieje?- zapytałam niby zadziwiona. Haha ich miny były nie do opisania.
- Laura co ty tak wcześnie?- zaczęła moja siostra.
- Też się ciesze, że jestem wcześniej w domu.- powiedziałam ironicznie.
- Mamusiu miałyśmy zrobić naleśniki.- powiedziała Nikki.
- Zaraz kochanie dobrze?- spytałam, a ona jeszcze bardzie się we mnie wtuliła.
- Van, ale przecież to twoje dziecko i nie wróciłaś z Laurą.- powiedział Rik.
- Wiesz co dzięki. Też miło cię widzieć.- powiedziałam sarkastycznie. Co on sobie myśli.
- Sorry mała, na chodzi przytul się.- powiedział rozkładając ramiona.
- Teraz zapomnij o misiaczku.- powiedziałam i pokazałam mu język.
- Dobra Van powiedz mi o co tu chodzi.- próbował dalej dowiedzieć się prawdy od mojej siostry.
- Bo Nikola wszystko zawaliła. No dobra Nikola to córka Laury i Rossa. Lau wróciła tylko z Nikolom do LA, a ja do nich przyjechałam wczoraj. Tyle.- wytłumaczyła na jednym tchu.
- Jak to Rossa i Laury?- zapytał jak kompletny idiota.
- Normalnie nie wiesz skąd się dzieci biorą.- ale on jest żałosny.
- Dzieci przynoś bociek!- krzyknęła uradowana Nikki wciąż na moich rękach.
- Okay, mała złaś, bo mi ręce zaraz odpadną.- powiedziałam i ją postawiłam.
- Ross o tym wie?- to serio idiota, a pomyśleć, że on jest najstarszy z Lynchów.
- Jakby nie wiedział to bym ci nie mówiła.- powiedziała już wpieniona Vanessa.
- Dobra tak tylko pytam.- Van już chciała coś powiedzieć, ale przeszkodził jej dzwonek do drzwi. Nikola w podskokach poszła otworzyć.
- Tata!- krzyknęła i rzuciła się mu na szyję. Niestety nie był sam tylko z tym pasztetem.(co z tego, że ona jest ładna).
- Cześć mała i Lau.- powiedział i chciał pocałować mnie w policzek, ale się szybko odsunęłam.
- Cześć Ross i...- tutaj się zacięłam bo chciałam, żeby chłopak nas sobie przedstawił.
- No tak Lau to Emily moja narzeczona, Emily to Laura matka mojej córki i moja przyjaciółka.- powiedział i się do mnie uśmiechnął, a blondynka podała rękę.
- Wchodzicie do środka.- powiedziałam i ich wpuściłam. - Nikki zawołaj ciocię.- powiedziałam, a mała pobiegła do salonu. My poszliśmy do kuchni.
- Miałam właśnie robić naleśniki. Skuście się?- zapytałam.
- Jak twoje to zawszę.- powiedział uśmiechnięty Ross.
- Już nie przesadzaj twoje są lepsze. Emily, a ty?- próbowałam być miła, chodzi nie za dobrze mi to wychodziło.
- Nie dzięki jestem na diecie.- powiedziała jak jakaś dama i złapała blondyna za rękę. Po chwili do kuchni wbiegła Nikola.
- Gdzie ciocia?- spytałam.
- Powiedziała, że jak chcesz ją zabić to tylko i wyłącznie przy świadkach. Choć nie wiem co to znaczy.- powiedziała i usiadła Rossowi na kolanach.
- Vanessa dupa do góry chłoptasia za rękę i do kuchni natychmiast! Bo inaczej cie serio zabije!- krzyknęłam, a para była po chwili w kuchni. Jakie było zdziwienie Rikera i Rossa jak siebie zobaczyli.
- Co wy/ty tu robisz?- zapytali w tym samym czasie.
- Ja przyszedłem odwiedzić córkę, a Emily chciała ją poznać, a ty?- powiedział Ross na luzie.
- Ja przyszedłem zobaczyć się z Vanessą.- powiedział i objął. To był jego błąd, bo wam za to dala mu w pyśka.
- Widać, że nie za bardzo się  cieszy.- powiedziała śmieją się Emily.
- Ta, a Ross jakoś nie jest zadowolony z wizji życia u twojego boku.- powiedział starszy blondyn, a ja z Vanessą zaczęłyśmy się z tego śmiać.
- Odszczekaj to szczylu.- powiedziała groźnie.
- Nie mam zamiaru.- powiedział i dalej się śmiał.
- Rossy powiedz mu coś bo on mnie obraża.- powiedziała, a Ross sam się z tego śmiał. Serio ona jest taka głupia.
- Wiesz co Emily myślę, że on cie w ogóle nie obraził.- powiedziała Van zanosząc się śmiechem.
- Ross wychodzimy!- krzyknęła cała czerwona ze złości Emily.
- Ja nie chce, żeby tata już szedł.- powiedziałam Nikola ze łzami w oczach, a Ross i ja od razu spoważnieliśmy.
- Kochanie, ale ja nigdzie nie idę, nie płacz.- powiedział i ją przytulił, a ja uśmiechnęłam się lekko na ten widok.
- Rossy, ale ja tu nie będę siedzieć jak ktoś mnie obraża.- dalej mówiła swoje ta dziewoja.
- No to idź droga wolna.- powiedziała jej Van. Dziewczyna już się zamknęła i usiadła obrażona. Wreszcie zaczęłam robić naleśniki. Gdy już wszyscy byli najedzeni (oprócz Emily, bo nie jej takich tłustych rzeczy). Zaczęliśmy się bawić z Nikolom, znów bez Emily bo mówi, że nie chce się pobrudzić. Przecież to widać, że ona nie lubi dzieci, a Ross chce mać dużą rodzinę. Czemu jest z nią to ja nie wiem.
- Lau, Nikola usnęła.- z moich rozmyślań wybudził mnie cichy głos Rossa przy moim ucho. Nie kontrolując sama siebie uśmiechnęłam się.
 - Chodzi pokaże ci gdzie ją masz położyć.- powiedziałam i poszłam w stronę schodów, a on za mną. Gdy doszliśmy do pokoju małej blondyn położył ją na łóżku, a ja patrzyłam na to z uśmiechem. Ross w pewnym momencie stanął za mną i przytulił od tyłu.
- Na dole jest twoja narzeczona.- powiedziałam szeptem, choć nie chciałam, żeby mnie puszczał.
- Ona i tak tutaj nie wejdzie.- powiedział mi na ucho i pocałował w kark. Było mi w jego ramionach tak dobrze jak nigdy. Znów czułam się bezpiecznie. Moje prze myślenia znów przerwał chłopak. Tylko tym razem odwracając mnie do siebie przodem.
- Kocham cię.- szepnął mi na ucho i mnie pocałował. Całowaliśmy się zupełnie inaczej niż w jego gabinecie. Teraz całowaliśmy się delikatnie. Całowalibyśmy się zapewne dłużej gdyby nie kroki na schodach. Szybko się od siebie oderwaliśmy. Jak się okazało była to Van, którą przysłała Emily. Szybko zeszliśmy na dół. Chłopaki i ta wiedźma zaczęli się zbierać. Riker mnie przytulił, a Vanesse pocałował w policzek. Coś się tu kroi. Ross za to Ness przytulił, a mnie przytulił szepcząc na ucho ciche "Kocham cię" i jeszcze mnie pocałował w policzek. Mam nadzieje, że nikt nie widział moich rumieńców bo by było źle.
- Lau co jest między tobą, a tą blond wycieraczką?- zapytała, gdy już wyszli.
- Mogę cię zapytać o to samo, a teraz idę spać. Dobranoc.- powiedziałam i poszłam do góry.
- Mów co chcesz ja i tak wiem swoje!- usłyszałam jeszcze głos Vanki i poszłam do łazienki. Szybko się umyłam i poszłam spać.
~*~
Hej rozdział mam nadzieje, że wam się podobał, ale nie o tym chciałam powiedzieć. Chciałam przypomnieć o konkursie na OS. Tak sobie myślałam i doszłam do wniosku, że prze duże czas do 16 lutego, ponieważ jak na razie mam jedną prace, a bardzo mi zależy na tym, żebyście przysłali swoje prace. Nie muście prowadzić bloga, a ni nic. Tylko proszę przysyłajcie na ten adres: alex_rock00666@o2.pl. Proszę czekam do 16 lutego.

4 komentarze:

  1. Myślałam, że Lau będzie odpychać Ross' a.W końcu ma on narzeczoną

    OdpowiedzUsuń
  2. Laura normalnie traktowała Rossa i jeszcze dała mu się całować? Wow tu mnie zaskoczyłaś, ale tak pozytywnie zaskoczyłaś :D Z niecierpliwością czekam na next! ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow ! Jesteś niesamowita ! Rozdział jest zajebisty z resztą jak cały blog ! Masz talent dziewojo ! :***
    Zaskoczyłaś mnie z tą historią ale pozytywnie bo jest cudna ♥_♥
    Z niecierpliwością czekam na next :**
    Zapraszam do mnie =] http://rauramiloscczynienawisc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie no leję!! Blond wycieraczka??? Świetnie piszesz. Jestem ciekawa jak ta historia się dalej potoczy.

    OdpowiedzUsuń