sobota, 14 lutego 2015

Rozdział 7

Rano obudziłam się o 7.00. Szybko wstałam i poszłam do łazienki. Tam zrobiłam wszystkie poranne czynność i poszłam do garderoby. Dzisiaj postanowiłam się ubrać w zwykłe, czarne spodnie i białą koszulę. Gdy byłam już gotowa zeszłam na dół. Jak się okazało moja siostra już nie spała i nawet zrobiła mi śniadanie.
- Cześć, dzisiaj nie chcesz uwieść Rossa?- zapytała patrząc na mój strój.
- Daj sobie spokój z tym co.- powiedziałam i usiadłam.
- Dobra jak tam chcesz. Tylko, żeby nie było, że cię nie uprzedzałam.- powiedziała Van i podała mi jajecznicę.
- Gdzie jest Nikola?- zapytałam.
- Nie wiem jeszcze nie wstała.- powiedziała spokojnie Vanessa. Coś musi być nie tak. Nikola zawsze pierwsza wstaje. Szybko poszłam do pokoju mojej córki. Gdy tam weszłam dziewczynka leżała na łóżku.
- Kochanie co się dzieje? Czemu nie wstajesz?- zapytałam przytulając mojego szkraba.
- Mamusi, brzuszek mnie boli.- powiedziała i jeszcze mocniej się do mnie przytuliła.
- Chcesz zostać dzisiaj z ciocią w domu?- zapytałam, a Nikola pokiwała głową. - Dobrze ja muszę już iść, ale ciocia za ras przyjdzie.- powiedziałam i pocałowałam ją w główkę. Nikola wygodnie się położyła, a ja zeszłam na dół.
- No i co z nią?- zapytała Van, gdy tylko weszłam do kuchni.
- Brzuch ją boli. Idź do niej, a ja wychodzie bo znowu się spóźnię. Pa.- powiedziałam czarnowłosej i wyszłam szybko z domu. Nie brałam samochodu Van bo chciałam się trochę przejść. Zaczęłam myśleć o wczorajszym zajściu z Rossem. Czy to coś zmienia? Czy on traktuje to jak przypadek i ożeni się z Emily? Czy jak będzie miał swoje dzieci ze swoją żoną to zapomnię o mnie i Nikoli? Te pytania kłębiły mi się w głowię od samego początku. Może te pocałunki jednak dla niego coś znaczyły. Myślałam tak do puki nie dotarłam do biura. Jak się okazało w nim był tylko blondyn imieniem Ross, którego najmniej chciałam teraz spotkać. Gdy mnie tylko zobaczył uśmiechnął się i podszedł do mnie bardzo blisko. Wiedziałam co chce zrobić, ale nie wiem czemu nie potrafiłam się od niego odsunąć. Nie raczej wiem, dlatego, że on przyciąga mnie jak magnes i nie umiem nad tym panować. Albo może tego nie chce. Chłopak zagłuszył moje myśli pocałunkiem. Pocałował mnie zupełnie inaczej niż wczoraj. Dzisiaj pocałował mnie tak jak kiedyś. Całym sobą wyrażając w tym geście wszystkie swoje emocje. Uczucia, którymi mnie darzył. Po dość długim czasie w końcu się ode mnie oderwał i znów uśmiechnął.
- Cześć.- powiedział i pocałował mnie w policzek.
- Cześć.- odpowiedziałam mu z trudem, a on cały czas mi się przyglądał.
- Czemu dzisiaj nie założyłaś spódniczki?- zapytał ze smutną miną.
- Bo nie chciałam.- odpowiedziałam już normalnie.
- Ale mi się w spódniczkach bardzo, ale to bardzo podobasz.- powiedział.
- To chyba nie ja powinnam ci się podobać tylko twoja narzeczona.- powiedziałam, a chłopak zrobił dziwną minę.
- Co do tego ma Emily?- zapytał jak kompletny idiota.
- To mój drogi, że jest twoją przyszłą żoną, a zdradzasz ją od wczoraj ze mną!- krzyknęłam, bo już nie panowałam nad moimi emocjami.
- Sama mi na to pozwalasz, a teraz masz pretensje i nagle zaczęła cię interesować Emily! Coś mi się nie chce wierzyć, że robisz to bo nie chcesz, żeby cierpiała!- krzyknął tak samo jak ja. Tylko z taką małą uwagą, że ja się boje jak on krzyczy.
- Tak nie chce, żeby cierpiała przez ciebie! Nie chce żeby przechodziła przez to samo co ja jak zdradzałeś mnie z Emmą! Może zachowuje się jak suka, ale nie chce, żeby cierpiała tak jak ja! Tylko ja pozwalam ci to robić z innego powodu niż Emma!- krzyknęłam, a Ross spojrzał na mnie jakby zobaczył ducha. Pewnie zastanawia się skąd wiem, że zdradzał mnie z Emmą. Oczywiście nigdy mi o tym nie powiedział, ani on, ani ona. Chodzi wtedy Emma była moją najlepszą przyjaciółką, ale nie przeszkodziło jej to w uwiedzeniu mojego chłopaka, którego kochałam ponad życie i zresztą nadal kocham. Powiedziała mi o tym Vanessa razem z Delly. Nigdy nie mówiłam Rossowi o tym, że wiem i nie pokazywałam tego. W sumie na dobre to mi wyszło.
- Skąd wiesz o Emme?- zapytała już spokojnie.
- No na pewno nie od ciebie i tej suki.- powiedziałam.
- To skąd!?- i znowu się zaczyna.
- Powiedziałam mi Rydel jak rzekomo wyjechałeś do cioci z rodziną, ale dziwnym trafem cała twoja rodzina została w domu, a Rydel już dawno widziała cię z Emmą! Nie mówiłam ci nigdy o tym bo za bardzo cię kochałam, żeby się z tobą rozstać! Dlatego udawałam przez te dwa lata, że nic się nie dzieje. Odetchnęłam dopiero jak Emma się wyprowadziła i przestałeś mnie unikać. To było dla mnie ciężkie i nie chce, żeby kolejna dziewczyna przez takiego dupka jak ty cierpiała.- mówiłam na początku z gniewem, ale jak zaczęłam sobie to przypominać to nie mogłam pohamować łez. Czemu to nadal tak bardzo mnie boli? Ross gdy już wszystko przetrawił i zobaczył, że płacze od razu mnie przytulił. Mocno się w niego wtuliłam. Zawszę się uspokajałam gdy mnie przytulał i tak było, i tym razem.
- Przepraszam. Wiem popełniłem niewybaczalny błąd, ale ty mnie nie zostawiłaś. Tylko dalej nie rozumiem dlaczego pozwalasz się całować skoro nie chcesz, żebym skrzywdził Emily?- zapytał, gdy się już uspokoiłam. Oderwałam się od niego i spojrzałam mu w oczy.
- Naprawdę się nie domyślasz?- zapytałam, a on pokręcił głową. Westchnęłam i postanowiłam mu powiedzieć prawdę. - Pozwalam ci na to tylko dlatego, że cię kocham i to bardzo mocno. Wróciłam do LA tylko i wyłącznie dla ciebie. Nie dlatego, że tęskniłam za starymi śmieciami, ale za tobą. Chciałam, żebyśmy stworzyli rodzinę dla Nikoli. Chciałam, żeby w końcu poznała tatę, o którym tyle razy próbowałam zapomnieć. Vanessa na początku mówiła mi, że pewnie ułożyłeś sobie już życie i masz cudowną  rodzinę. Tylko ja nie chciałam jej słuchać. W końcu, gdy Nikola zaczęła coraz częściej płakać o to, że nie ma taty i zamykać się w sobie. Wtedy Van sama zaczęła namawiać mnie do wrócenia do LA, do ciebie. No i wróciłam tylko spełnił się scenariusz Van. Masz już narzeczoną i planujesz z nią wspólne życie. Ja nic nie mogę z tym zrobić. Tylko jak ty mnie całujesz to nie umiem cię odepchnąć i powiedzieć nie. Miłość i pragnienie twojej bliskość jest ode mnie silniejsze.- powiedziałam na jednym tchu, a blondyn tylko mi się przyglądał.
- Czyli ty mnie kochasz tak samo jak ja ciebie?- zapytała, a raczej stwierdził blondyn.
- Na to wygląda.- powiedziałam, a Ross tak się ucieszył, że zaczął się kręcić ze mną na rękach. Po jakiś 2 minutach mnie postawił i zaczął całować. Jak się od siebie oderwaliśmy to musiałam go o to zapytać.
- Czemu mówisz mi, że mnie kochasz i mnie non stop całujesz jak bierzesz ślub za nie całe dwa miesiące?- zapytałam, a Rossa chyba zaskoczyło to pytanie, bo nie wiedziała co odpowiedzieć.
- Daj mi trochę czasu, a załatwię tą sprawę z Emily.- powiedział spokojnie.
- Dobra niech ci będzie, ale masz się przy mnie z nią nie miziać bo się porzygam i zrobię awanturę.- powiedziałam ostrym tonem, żeby nie uznał tego za żarty.
- Tak jest kapitanie, a teraz zbieraj się.- powiedział i popchnął mnie w stronę wyjścia.
- Gdzie ty mnie tak pchasz?- zapytałam.
- Jedziemy po Nikole i jedziemy nad jezioro.- powiedział spokojnie, gdy już byliśmy przy samochodzie. Ja już nic nie mówiłam. Gdy staliśmy na światłach Ross położył swoją rękę na moim udzie. To było całkiem przyjemne.
- Czekaj, czekaj, a co powiesz Emily jak się zapyta gdzie byłeś i z kim?- zapytałam patrząc na blondyna.
- Kochanie, Emily jest u siostry w NY. Wróci dopiero za dwa tygodnie.- powiedział uśmiechnięty. Ja też nie mogłam się nie uśmiechnąć na myśl o spędzeniu dwóch tygodni z Rossem, bez Emily w pakiecie. No i co z tego, że teraz to ja zostałam tą kochanką, którą wyzywa się od suk i złodziejki mężczyzn. Nie obchodzi mnie to co inni o mnie będą myśleć. Skoro mogę być z facetem, którego kocham.
~*~
Hej! Obiecałam, że rozdział będzie dzisiaj i tak się stało jest. Pewnie się cieszycie lub nie. Nieważne. Dobra nie będę już tak zanudzać. Powiem tylko tyle. Piszcie komentarze jak wam się podoba i czy was zaskoczyłam, a jak wam się nie podoba to też napiszcie co. Wtedy postaram się nad tym popracować. Jeszcze jedno może niektórzy z was już weszli na mojego nowego bloga, a jak nie to zapraszam. <KLIK>

2 komentarze: